Oglądając ostatnio kanał Agnieszki Grzelak wpadłam na pomysł samodzielnego stworzenia pewnego kosmetyku, o którym wspominała. A że nadaje się to idealnie do Naturalnego SPA, pomysł ląduje w akcji Agnieszki (coś dużo tych Agnieszek w tym krótkim wstępie...).
Co zrobiłam?
1. Peeling ust - w tym celu użyłam pomadki peelingującej Sylveco.
Skład:
Glycine Soja Oil (olej sojowy), Cera Alba (wosk pszczeli), Sucrose (cukier), Lanolin (lanolina), Oenothera Biennis Oil (olej z wiesiołka), Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax (wosk Carnauba), Theobroma Cacao Seed Butter (masło kakaowe), Butyrospermum Parkii Seed Butter (masło Shea), Betulin (betulina), Prunus Amygdalus Amara Oil (olejek z gorzkich migdałów).
Skład jest świetny, ponieważ zawiera liczne oleje i masła, a peelingujące działanie zapewnia cukier trzcinowy. Z kolei za zapach odpowiada olejek z gorzkich migdałów (to te migdały, które jemy). Niestety pomadka zmieni zapach, a co za tym idzie skład. Zobaczymy co ciekawego w zamian zaoferuje Sylveco.
Wymieszałam ze sobą w niewielkiej ilości (najlepiej nie więcej niż po 0,5-1 łyżeczce):
- miód,
- olej kokosowy,
- jogurt.
Czyli same półprodukty, które można bez problemu zjeść i na pewno nie zaszkodzą. Jest to o tyle ważne, że przypadkiem w czasie używania maseczki można zjeść jej trochę. W dodatku usta wchłaniają substancje bardzo szybko. Moja esencja i maseczka wyglądały... dziwnie. Z wysuszonej chusteczki nawilżanej wycięłam kształt ust, a potem nasączyłam ją w esencji i nałożyłam. Nie zjeżdżała o dziwo, ale odrobinę spłynęło mi płynu po brodzie. Maseczkę ściągnęłam po ok. 20 minutach, a nadmiar starłam delikatnie płatkiem kosmetycznym.
3. Pomadka do ust - nałożyłam trochę pomadki Soft lips od Make Me Bio.
Skład:
Glycine Soja Wax (wosk sojowy), Mel (miód), Ricinus Communis Seed Oil (olej rycynowy), Cera Alba (wosk pszczeli), Mangifera Indica (Mango) Seed Butter (masło mango), Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Theobroma Cacao Seed Butter (masło kakaowe), Macadamia Ternifolia Nut Oil (olej makadamia), Butyrospermum Parkii (Shea) Butter (masło Shea), Citrus Grandis Peel Oil (olejek pomarańczowy), Hippophae Rhamnoides Oil (olej rokitnikowy), Tocopherol (witamina E), Lavandula Angustifolia Flower Oil (olejek lawendowy), Limonene
Skład jest bardzo emolientowy. Zawiera praktycznie same ciekawe substancje takie jak woski, miód, oleje i masła. Recenzji się zapewne kiedyś doczeka, bo jest naprawdę ciekawym produktem.
Co czekało mnie po tym Naturalnym SPA? Cóż... Muszę przyznać, że efekt przerósł moje oczekiwania. Nie spodziewałam się wiele, ponieważ usta mam w dobrym stanie, ale okazało się, że mogą być w jeszcze lepszym. Brak suchych skórek i popękań, duża gładkość i miękkość. To SPA zrobiłam wczoraj, a efekt utrzymuje się także dzisiaj. Ogólnie muszę częściej stosować taką pielęgnację.
Nie wiem czy zobaczycie efekt na zdjęciu, ale na żywo jest on widoczny.
A jak Wy dbacie o swoje usta?
Pozdrawiam,
Iza
Ja chyba za leniwa jestem, wolałabym kupić gotowca :P Sylveco miałam i lubiłam, ale wolę peeling w słoiczku od Evree ;)
OdpowiedzUsuńFajne SPA :) Ja robię tylko peeling z brązowego cukru, cynamonu i oliwy. Raczej raz w tygodniu. Działa całkiem nieźle. Ale może kiedyś pokuszę się o więcej :)
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresował mnie ten peeling z Sylveco. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się go kupić. Ja polecam nakładanie samego miodu na usta na 30 minut, ciężko go nie zlizać, ale efekt jest obłędny. Ważne, aby miód nie był przegotowany- traci teraz wszystkie swoje właściwości.
OdpowiedzUsuń