W niektórych włosomaniaczych kręgach dużą popularnością cieszą się niedostępne w Polsce odżywki Garnier. Jeśli zastanawiacie się czy rzeczywiście mamy czego żałować to zapraszam Was na recenzję jednej z tych odżywek - wersji miodowej. Inne wersje zapewne też doczekają się recenzji. :)
Opakowanie to plastikowa tubka stojąca wieczkiem w dół. Otwór jest niewielki, ale dość sprawnie można wydobyć kosmetyk. Zatyczka jest solidna ciężko ją zniszczyć, ale łatwo zabrudzić.
Na opakowaniu z tyłu znajdziemy najważniejsze informacje: opis producenta, sposób stosowania, skład i znak PAO informujący, że odżywkę należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. Niestety opisu producenta Wam nie zamieszczę, ponieważ jest w języku niemieckim, którego nie znam za dobrze, a translator google niezbyt sobie z tym radzi.
Jest to odżywka typowo emolientowa z (niewielkim) dodatkiem humektantów.. Zawiera emolienty w tym olej palmowy, barwniki żółte, hydroksyetylcelulozę (zagęstnik), miód, konserwanty, substancję myjącą, substancje zapachowe, emulgator, ekstrakt z propolisu, substancję antystatyczną, kwas cytrynowy (regulator ph), pochodną silikonu, mleczko pszczele oraz kompozychę zapachową.
Kosmetyk jest dość gęsty. Ma jasnobeżowy kolor. Jest całkiem wydajna, bo nie trzeba jej użyć zbyt wiele. Zapach jest słodkawy, lekko miodowy, ale nie mdlący. Na moich włosach się nie utrzymuje.
W działaniu odżywka jest jak... odżywka. Wygładza włosy i eliminuje ich elektryzowanie się. Ułatwia ich rozczesywanie. Włosy błyszcza się i są gładkie. Nie są obciążone ani niedociążone. Jednak trzeba wziąć poprawkę, że nie jest to kosmetyk bogaty w składniki aktywne, więc nie odżywi i nawilży mocno włosów.
Odżywkę dostałam od koleżanki mieszkającej w Niemczech. Kosmetyk można dostać w większości drogerii niemieckich typu Rossmann, Drogerie Markt czy Muller, a także w niemieckich drogeriach internetowych i stacjonarnych dostępnych w Polsce. Z tego co mi wiadomo ta odżywka jest również do kupienia w innych państwach np. we Francji (Tresors de Miel), Stanach Zjednoczonych (Honey Treasures), Włoszech (Tresori Di Miele). Kosztuje 2-3 euro za 200 ml.
Odżywka miodowa Garnier okazała się być świetnym wyborem po myciu dla moich niskoporowatych włosów. Jednak wydaje mi się, że dla włosów o wyższej porowatości i bardziej zniszczonych będzie za słaba.
Recenzje odżywki miodowej Garnier:
- Lilit
Mieliście do czynienia z tą odżywką? Kusi Was jakaś odżywka Garnier niedostępna w Polsce?
Pozdrawiam,
Iza
Mnie nie kusi Garnier odkąd się dowiedziałam, że testuje na zwierzętach ;)
OdpowiedzUsuńGarnier jest marką L'Oreal i nic na to nie poradzimy, że testują. Stany Zjednoczone robią sobie co chcą. Dla mnie nie jest to jakiś wielki problem. Aczkolwiek rozumiem, że dla wielu osób jest to bardzo ważne. Szczególnie, że większość używanych przeze mnie kosmetyków to kosmetyki europejskie, a UE już jakiś czas temu wprowadziła zakaz testowania na zwierzętach przez europejskie firmy.
UsuńNie słyszałam nawet o tej odżywce ;/
OdpowiedzUsuńNic dziwnego - jest niedostępna w Polsce.
UsuńZa Garnierem nie przepadam, niezbyt się sprawdza w moich rytuałach pielęgnacyjnych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i oczywiście dodaję do obserwacji. :)
Kalamira92 blog
Są to specyficzne produkty, więc mogą się nie sprawdzać. :)
UsuńKoleżanka sprawiła Ci super prezent. Ja miała tylko wersje z avocado
OdpowiedzUsuńTeż mnie cieszy ten prezent. Zawsze to coś nowego. :)
UsuńMoje włosy niezbyt dobrze reagują na miód, chyba nie byłoby u mnie fajnych efektów
OdpowiedzUsuńMożliwe, że efekty by Cię nie zadowoliły. Miodu niby nie ma dużo w składzie, ale jest.
UsuńOgólnie lubię odżywki Garniera i jeśli będę mieć możliwość wypróbuję ją :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto spróbować jak tylko trafi Ci w ręce. :)
UsuńA może by się u mnie spisała, bo polubiłam wersję kakao i kokos, którą dostałam od Ciebie :):) Zwłaszcza, że ostatnio testuję kosmetyki do włosów z hydroksycelulozą - ponoć cudo dla fal i loków ;)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe. :) Już dawno słyszałam, że hydroksyceluloza to cud, miód i orzeszki. Ciekawe ile w tym prawdy?
Usuń