Witajcie!
Długo
zastanawiałam się co zafundować moim włosom, na które mam ostatnio focha.
Koncepcję zmieniała setki razy i ostatecznie padło na maseczkę z siemienia
lnianego z dodatkami.
Jak
dokładnie wyglądała moja Niedziela?
1.
Przygotowałam siemię lniane:
- Półtorej
łyżki ziarenek zalałam 500 ml wody i zagotowałam.
- Trzymałam
na ogniu ok. 15 min.
- „Glutka”
przecedziłam przez sitko oddzielając ziarenka.
-
Pozwoliłam „glutkowi” wystygnąć.
2.
Dodałam łyżkę płynnego miodu i wymieszałam.
3.
Umyłam głowę szamponem Babydream.
4.
W skórę głowy wmasowałam „glutka” z miodem.
5.
Do maseczki dodałam niecałą łyżkę maski Kallos Latte i pół łyżki odżywki
Garnier Awokado i Masło Karite. Wyglądało to bardzo apetycznie. :P
6.
Wsadziłam włosy do miseczki z maską i wmasowałam ją we włosy żeby nie pozostały
grudki Kallosa czy AiK.
7.
Związałam w warkocza, nałożyłam czepek i ręcznik. Trzymałam ok. 45 min (miało
być pól godziny, ale pod koniec tego planowanego czasu wypadł obiad).
8.
Spłukałam maseczkę.
9.
Pozwoliłam włosom wyschnąć naturalnie.
10.
Już po zrobieniu zdjęć zabezpieczyłam końcówki kuracją arganową z Mariona, a
długość spryskałam sprayem Gliss Kur (różowym).
Jak
więc wyglądają moje włosy?
Gęstość/objętość
(wizualna): zwiększona.
Gładkość:
dość gładkie.
Miękkość:
bardzo miękkie.
Błyszczenie:
meeega błyszczące.
Podrażnienie
skalpu: brak.
„Przyklap”:
brak.
Puszenie:
brak.
Końcówki
a włosy na długości: brak różnicy.
Rozczesywanie:
bez większego problemu.
Uwagi:
troszkę suche.
Bardzo
mi się podoba efekt po tej maseczce. Chociaż mam wrażenie, że włosy nie są
wystarczająco nawilżone. Za to błyszczą się niesamowicie! Podoba mi się też
sposób w jaki wywijają się końce. :)
I
zdjątka w słoneczku i bez słoneczka (zamiast flesza :P). Oczywiście pełni słońca nie uraczyłam tak jak ostatnio w czasie BHD.
Do
siemienia na pewno jeszcze wrócę z moimi prostymi włosami. Przypuszczam, że
jakbym miała kręcone lub falowane to sięgałabym po nie częściej, a tak czekać
będzie znowu na jakąś specjalną okazję. Może wtedy będą się lepiej czuły, bo ostatni BHD dał im popalić i wciąż jeszcze się utrzymuje chociaż w mniejszym stopniu. ;)
Tak
się zastanawiam, czy powinnam wciąż pisać, że mam niefarbowane włosy… Balsam
koloryzujący już się całkowicie wypłukał (w sensie woda już nie barwi podczas
mycia włosów), a refleksy rude zostały. To znak, że powinnam sięgnąć po hennę.
:)
Co
dobrego zrobiłyście dziś dla swoich włosów? Lubicie używać siemię lniane na włosy?
Pozdrawiam,
Iza.
Ale ładnie błyszczą! :) Zdecydowanie czas na hennę! Chcę ją zobaczyć na Twoich włosach : )
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała ją już zobaczyć, ale wciąż nie jestem przekonana czy to odpowiedni moment. :)
UsuńWspaniałe efekty, ale masz gęste włoski :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kasiu. :)
UsuńSiemię lniane stosowałam do tej pory tylko wewnętrznie ;-)
OdpowiedzUsuńMoże warto spróbować go także zewnętrznie...? ;)
UsuńPiękne włosy! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńMam włosy proste jak drut, więc glut jako stylizator średnio się u mnie sprawdza, nawilża też średnio (w przeciwieństwie do miodu), ale lubię, jak włosy się po nim błyszczą. Właściwie, to bardzo lubię siemię lniane, ale za to, co robi dobrego dla mojego brzuszka i buzi. :D Glutek na włosy to efekt uboczny maseczki z ziarenek, którą czasem sobie serwuję. No i obowiązkowo łyżka siemienia z sokiem co rano. :)
OdpowiedzUsuńA co do henny - ja też to odkładałam... ale po pierwszym hennowaniu przepadłam. Włosy są definitywnie mocniejsze, grubsze no i kolor można podrasować - przyjemne z pożytecznym. Myślę, że jak się trafi na dobry odcień, to już nie ma odwrotu... ;) A na takich długich, grubych włosach jak Twoje można wyczarować niesamowite rzeczy z jej pomocą. :D
Obserwuję. :)
Niestety jako stylizator u mnie też się niezbyt sprawdza, ale włosy układają mi się po nim ładniej. Super, że się siemie u Ciebie nie marnuje, co się na twarz nie nada to ląduje w żołądku albo na włosach? :P
UsuńWłaśnie tego się boję odnośnie henny, że również przepadnę... :)
ale masz piękne włosy! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńŚlicznie wyglądają. Też muszę wypróbować siemię lniane :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Oj, spróbuj, spróbuj... :)
UsuńGlutek z siemienia super działa chyba na wszytskie włosy, szczególnie na moje kręcone, ale mam wrazenie że po nim są takie matowe, mniej błyszczące. DLatego następnym razem wypróbuję twój sposób i dodam do niego jakąś maskę lub odżywkę ;)
OdpowiedzUsuńRównież odnoszę wrażenie, że jest bardzo uniwersalny. A kręcone włosy z tego co zauważyłam w większości go kochają! Może to tylko wrażenie z mniejszym błyszczeniem? I warto spróbować z czymś dodatkowym. Moja wersja była bardzo "na bogato". ;)
UsuńRaz zrobiłam maskę z siemienia ale jakoś nie widziałam żadnych efektów :) Za to już drugi miesiąc namiętnie piję rano i wieczorem :) Śliczne masz włoski :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) Samo siemię u mnie też nie daje większych efektów, ale z dodatkami... A w smaku jest pyszne chociaż nie jestem na tyle systematyczna żeby je pić codziennie. :D
Usuńja, jak na razie, robiłam z siemienia lnianego tylko płukankę :)
OdpowiedzUsuńU mnie płukanka niestety niewiele zdziałała. :/
Usuń