Wtorkowy wieczór.
- Tato, wypijesz całe to piwo?
- A do czego potrzebujesz?
- Jak Ci powiem, to mi nie dasz…
- Jak to włosów to faktycznie nie dam.
Na szczęście tata podzielił się ze mną, więc otwarte piwko
po spędzeniu nocy w lodówce zostało użyte jako płukanka do włosów. Na początku
jednak malutki rys „zdrowotny”. Piwo zawiera wiele cennych składników odżywczych ,
przede wszystkim witaminy z grupy B, potas, selen, magnez, cynk, żelazo, a także
proteiny. Picie piwa, kąpiele w nim czy stosowanie jako płukanki lub do masek
może dać wiele dobrego.
Zalety stosowania piwa na włosy:
- wzmacnia cebulki,
- zmniejsza przetłuszczanie,
- bardziej się błyszczą,
- wygładza,
- ułatwia układanie i utrwala fryzurę.
Przechodząc
do sedna… Połączyłam piwo z wodą w proporcjach
1:2 i polałam nim włosy po umyciu i zmyciu odżywki. Zostawiłam do
wyschnięcia.
Nie lubię piwa, więc jego zapach działał mi na nerwy podczas aplikacji
oraz
jeszcze jakiś czas później. Na szczęście ulotnił się całkowicie po
wyschnięciu. Jakie zadziałał?
Włosy błyszczą się w inny sposób niż zwykle, wyglądają na bardziej
wygładzone
i miękkie. Odnoszę też wrażenie, że mają ładniejszy kolor… Początkowo
miałam
wrażenie, że się posklejały, ale po rozczesaniu cały potencjalny problem
prysł.
Dużym plusem albo minusem (zależy jak na to spojrzeć…) jest utrwalenie
fryzury.
Jak już wspominałam moje włosy są bardzo podatne na odkształcenia. Na
zdjęciach
poniżej widać, co się z nimi stało po bezmyślnym związaniu ich w bardzo
luźnego
koczka już po ich wyschnięciu… Wyglądały strasznie. I co gorsze
utrzymywało się
do dość długo – do czasu aż je zaplotłam w warkocz. Wtedy zrobiły mi się
małe
falki. Pamiętam, że gdy szłam do komunii to babcia moczyła mi włosy
piwem i
zakładała wałki. Loki były śliczne i bardzo długo się trzymały bez
użycia
lakieru. Tylko wtedy przesadziła i zapach utrzymywał się jeszcze przez
dwa dni… Więc jakby podejść do tego w odpowiedni sposób, to miałabym
dziś śliczne loczki.Wpływu na wzmocnienie cebulek po jednorazowej
aplikacji nie zauważyłam, ale za to włosy są jakby mniej przetłuszczone.
Wersja „normalna” i po użyciu płukanki (bez flesza)...
...i z fleszem).
...i rozczesane.
Podsumowując… Wrócę do tej płukanki tylko, gdy zamarzą mi
się loczki albo fale na głowie, które nie rozprostują się w szybkim tempie. W
innym przypadku mimo wszystko będę dalej omijać piwo szerokich łukiem.
Pozdrawiam,
Chomik :)
Chomik :)
Zapraszam do siebie na rozdanie z okazji roku istnienia bloga. Do wygrania nagroda o wartości ponad 150 złotych! :)
OdpowiedzUsuń