niedziela, 28 lutego 2016

Lista toksycznych kosmetyków

Cześć!

Kilka dni temu w świat kosmetyczny wdarła się lista 185 znanych kosmetyków, które są toksyczne. Możemy przeczytać o tym na przykład w tym artykule. Znalazły się na niej produkty takich marek jak między innymi Adidas, Axe, Bourjois, Colgate, Dove, Garnier, Head&Shoulders, L'Oreal,  Le Petit Marseillais, Mixa, Nivea, Oral-B, Rexona, Signal. Wciąż nie wiem do końca co znaczy tutaj słowo "toksyczne". Według opisu i translatora (ponieważ nie znam języka francuskiego) wynika, że chodzi o wszystkie substancje, które mają (potencjalne) działanie drażniące, alergiczne i zaburzające gospodarkę hormonalną. 

Zdjęcie ze strony: http://sklep.hjrg.pl/
Gdy tylko się o tym dowiedziałam i zapoznałam się z komentarzami na ten temat, złapałam się ze zdumienia za głowę. Podobno nawet w niektórych sklepach pojawiły się przeceny kosmetyków będących na tej liście. Moim zdaniem reakcja jest nieadekwatna do problemu. To nie kwestia produktów czy marek, ale składników w nich zawartych. Przyjrzyjmy się lepiej temu, co zostało uznane za toksyczne przez autorów listy.

Silikony:
Cyclopentasiloxane
Cyclotetrasiloxane

Konserwanty:
Propylparaben
Buthylparaben
Methylchloroisothiazolinone
Methylisothiazolinone
Phenoxyethanol
Sodium Propylparaben
Triclosan
BHA

Detergenty:
Sodium Lauryl Sulfate
Ammonium Lauryl Sulfate

Filtry chemiczne:
Ethylhexyl Methoxycinnamate
Benzephenone-1
Benzephenone-3

Barwniki:
p-Phenylenediamine (PPD)
N,N-bis(2-Hydroxyethyl)-p-Phenylenediamine Sulfate

Czy słusznie znalazły się one na tej liście? Nie będę komentować, czy dany składnik i dany kosmetyk znalazł się słusznie na tej liście, bo nie to jest dla mnie ważne. Chciałabym zwrócić uwagę na kilka innych rzeczy. Przede wszystkim zastanawiają mnie detergenty: SLS i ALS. Są to detergenty anionowe, które silnie i skutecznie oczyszczają powierzchnię skóry, włosów, zębów, naczyń, kafelków w łazience itd. Powodują przesuszenie i podrażnienie skóry i włosów ze względu na swoje silne działanie. Biorąc pod uwagę, że te dwie detergenty posiadają podobną siłę oczyszczania co reszta przedstawicieli tej grupy oraz rozpowszechnienie ich na półkach sklepowych, lista nie powinna mieć niecałe 200 kosmetyków, a znacznie, znacznie więcej. SLS, ALS, SCS, MCS i reszta rodziny znajdują się w każdym przeciętnym szamponie, płynie do kąpieli i mydle w płynie oraz w większości żeli do mycia twarzy. Zastanawia mnie dlaczego nie ma na liście żadnego kosmetyku zawierającego detergentu amfoterycznego Cocamidopropyl Betaine, który przecież został wybrany Alergenem Roku 2004 przez Amerykańskie Stowarzyszenie Dermatologów (The American Contact Dermatitis Society)? Pojawia się on w składzie większości kosmetyków myjących drogeryjnych i naturalnych uznawanych za silnie oczyszczające, ale także za łagodnie myjące. 

Drugą fascynującą mnie grupą są konserwanty. Wymienieni zostali przedstawiciele parabenów, substancje halogenopochodne, alkohol i antyoksydant. Każdy z nich ma ściśle określone przez rozporządzenie Unii Europejskiej maksymalne stężenie, poniżej którego są potencjalnie bezpieczne w stosowaniu. Biorąc pod uwagę, że w zasadzie każda substancja konserwująca znajduje się w tym rozporządzeniu z uwzględnieniem stężenia, możemy założyć, iż każda z nich jest potencjalnie szkodliwa. Parabeny nie przekraczają 0,8% w mieszaninie, ale działać mogą potencjalnie drażniąco i nie zostało jednoznacznie udowodnione działanie toksyczne i rakotwórcze. Formaldehyd i jego donory, które nie zostały w tej liście nawet wspomniane, również mogą działać szkodliwie. Sam formaldehyd jest zabroniony we wszystkich produktach, ale związki go uwalniające już nie. Potencjalnie drażniące są Cetrimonium Chloride, Steartrimonium Chloride i Behentrimonium Chloride, które pełnią funkcję myjącą, antystatyczną, emulgującą i konserwującą. A glikole, które działają nawilżająco i konserwująco? A kwasy organiczne? Wysuszające alkohole?

Jako że toksyczne kosmetyki rozumiane są jako kosmetyki zawierające substancje toksyczne, czyli powodujące alergię, podrażnienia, zaburzenia hormonalne to wszystkie ekstrakty roślinne, hydrolaty i olejki eteryczne też powinny być zabronione, bo są potencjalnymi alergenami. Jakieś 1-2 lata temu jedna z blogerek urodowych zapoczątkowała burzę związaną ze szkodliwością kosmetyków rosyjskich. Powoływała się na wypowiedzi Rosjanek stosujących kosmetyki popularnych u nas w kraju rosyjskich marek. Pojawiły się panika i liczne wypowiedzi osób mniej lub bardziej obeznanych w temacie. Wniosek z tego wszystkiego jednak był prosty: często nie wiemy, że jesteśmy uczuleni - czasem nigdy się tego nie dowiemy, a czasami trafimy na kosmetyk, które będzie zawierał nasz alergen. Nawet jeśli konkretny ekstrakt nas nie uczula to jednak nie możemy być pewni, czy tak się nie zdarzy. Nie mamy pewności, czy rośliny, z których powstały ekstrakty, olejki, hydrolaty i oleje (!) nie miały kontaktu z pestycydami, herbicydami, nawozami sztucznymi i innymi szkodliwymi substancjami. Teoretycznie budzić wątpliwości mogą nawet certyfikowane kosmetyki naturalne, ekologiczne i organiczne. Bo a nuż coś poszło nie tak? Pomijam już takie "kwiatki" jak fakt, że SLS jest detergentem aprobowanym przez Ecocert, bo to nie ten akapit. Oczywiście EKO i ORGANIC nie daje nam pewności, że kosmetyk nam nie zaszkodzi.

Każdy kosmetyk przed wprowadzeniem na rynek zostaje poddany badaniom dermatologicznym, mikrobiologicznym, aplikacyjnym i aparaturowym. Jest to tak zwana ocena bezpieczeństwa kosmetyków. Oprócz tego każda substancja zostaje poddana analizie toksykologicznej. Skoro dany szampon przeszedł te testy to można uznać go za teoretycznie bezpieczny.

W tym momencie przechodzimy do najważniejszej zasady: NIE POPADAJMY W PARANOJĘ. Co ma nam zaszkodzić, zaszkodzi niezależnie od tego, czy substancja znajduje się na liście toksycznych składników lub czy kosmetyk znajduje się na liście toksycznych produktów. Musimy brać pod uwagę nasze PREDYSPOZYCJE i INDYWIDUALNE REAKCJE. Wszelkie potencjalne substancje są szkodliwe POTENCJALNIE. To że mnie podrażnia sok z aloesu, nie znaczy, że wszystkich też. To że ALS powoduje u mnie swędzenie skóry głowy i podrażnienie, nie znaczy, że u kogoś innego będzie się spisywał zupełnie inaczej. 

Cały mój wywód sprowadza się w zasadzie do jednego: tworzenie tego typu list jest zbędne. Wprowadza niepotrzebny zamęt. Zamiast tego należy edukować konsumentów z czytania składów kosmetyków i zwracania uwagi na reakcje skóry czy włosów.

Co sądzicie o tej liście? Jakie jest Wasze zdanie na temat szkodliwości kosmetyków i ich składników?

Pozdrawiam,
Iza.

24 komentarze:

  1. Zastanawiałam się czy nie napisać notki na ten temat, ale chyba sobie daruję i tylko się obiema rękami i nogami podpiszę pod twoim postem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie cieszy, że się ze mną zgadzasz. :) Muszę przyznać, że chętnie bym poczytała, gdybyś również się wypowiedziała. :)

      Usuń
    2. Napisałabym to samo tylko z powodu lenistwa nie rozpisywałabym się o uczuleniach czy rosyjskich kosmetykach :D

      Usuń
    3. A jest może coś co byś dodała? :)

      Usuń
    4. Wydaje mi się, że napisałaś wszystko co sama sobie myślałam, ale jeśli coś mi przyjdzie do głowy to dam znać.

      Usuń
    5. Mnie na przykład przyszło przed chwilą do głowy, że przecież ze szkodliwymi i toksycznymi substancjami stykamy się niemal cały czas. Żywność, lekarstwa, powietrze, woda, narzędzia i akcesoria... Więc w zasadzie obwinianie samych kosmetyków za toksyny, raka i choroby jest trochę śmieszne, bo wpływa na to niemal całe nasze otoczenie. Takie (nie)stety mamy czasy.

      Usuń
    6. Mi się zawsze jak słyszę słowo "toksyczny" przypomina, że przecież tlen jest toksyczny, a jednak cały czas nim oddychamy, a nawet jest nam do życia niezbędny.

      Usuń
    7. + właściwie wszystko w zbyt dużych dawkach staje się szkodliwe, myślę, że raczej właśnie stężeniem tych potencjalnie szkodliwych substancji należałoby się przejmować, a nie samym faktem ich obecności. Bo to, że są w jakimś kosmetyku czy innym produkcie jeszcze nic nie znaczy - w odpowiednim stężeniu mogą pełnić pozytywne funkcje (np. przedłużanie trwałości, zapobieganie rozwojowi niepożądanych mikroorganizmów albo nawet np. pobudzać skórę do regeneracji - tak jak wolne rodniki, są szkodliwe, ale to właśnie one odpowiadają za pobudzanie regeneracji DNA i przesadzanie z antyoksydantami może na dłuższą metę nie być takie super jak to w reklamach krzyczą) i nie szkodzić użytkownikowi.

      Usuń
    8. Masz całkowitą rację. Tak jak to ładnie w komentarzu poniżej zacytowała Sylvia, że to dawka odpowiada za to czy coś jest trucizną. :)

      Usuń
  2. "Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną" Paracelsus
    Tak mi się skojarzyło. Nie ma co popadać w paranoje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię ten cytat. W medycynie i kosmetyce powinien on być podstawą wielu wypowiedzi, a w rezultacie tak często się o nim zapomina. :(

      Usuń
  3. O tuż to. Nie ma co popadać w paranoję jak napisałam Sylvia. A Ty trafiłaś w sedno sprawy swoją wypowiedzią. Lepiej bym tego wątpliwego 'problemu' nie ujęła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny post ! W końcu wszystko dokladnie zebrane i opsane ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przy wszystkim trzeba zachować rozsądek. Szczerze mówiąc nie pomyślałam o tym, żeby sprawdzać toksyczność kosmetyków (po prostu - wystrzegam się pewnych składników, ale nie pomyślałam, że są aż toksyczne).

    Podoba mi się Twoje podejście do tematu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też przez długi czas nie przyszło to do głowy. A gdy zdałam sobie z tego sprawę do doszłam też do wniosku, że większość otoczenia jest toksyczna. :)

      Usuń
    2. Dokładnie, i nie ma co popadać w przesadę. Może jedynie obawiałabym się, czy niektóre składniki się nie kumulują z latami, i to nie tylko kosmetyczne, a np. jedzeniowe....

      Usuń
    3. A. notcopyacat, mnie właśnie bardziej przeraża kumulowanie się chemii z jedzenia niż z kosmetyków.

      Usuń
  6. Świetny i świadomy post :) nigdy się w to nie zagłębiałam ale słyszałam o takiej liście :) Dokładnie Eko wcale nie musi być Eko.
    Obs:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Dobrze, że się coraz więcej wspomina o świadomym kupowaniu kosmetyków. :)

      Usuń
  7. Eko nie musi być eko, to fakt, wiem, bo wrzucam czasem posty o ekologicznych kosmetykach. Niejedno certyfikowane eko mnie uczuliło.
    Jestem przykładem na to, jak może szkodzić formaldehyd. Miałam go w lakierowej bazie pod manicure i po miesiącu czy nieco ponad od stosowania dorobiłam się onycholizy. Myślałam, że stracę 2 paznokcie i nie wiedziałam, co się stało :O Od tego zaczęło się wgłębianie w składy kosmetyków.
    Marki, które wymieniasz - nie używam ich na szczęście. A że akurat na nie przeceny - toż cała masa innych kosmetyków ma podobne składniki i nie chodzi o firmy, a o skład właśnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą na temat eko i konieczności czytania składów, a nie omijania marek. Niestety świadomość konsumentów wciąż jest niska. :/
      Współczuję onycholizy. :( Ja na szczęście uchroniłam się przed nią i skutkami formaldehydu, bo jak szukałam odżywki do paznokci to sporo czytałam i tak się dowiedziałam o tym.

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeżeli podzielisz się ze mną swoją opinią. :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.