Moim największym błędem jest ignorowanie pielęgnacji ciała. I nie chodzi mi tutaj o mycie, bo co najmniej raz dziennie muszę się wykąpać. Chodzi o stosowanie peelingów oraz balsamów, maseł czy olejków. Gdy zaczynałam swoją przemyślaną pielęgnację twarzy i włosów zaczęłam wybierać też i balsamy do ciała. Dostępne dla mnie miały kiepskie składy i zostawiały skórę przesuszona. Przerzuciłam się zatem na oleje, masła i olejki. Używanie ich dawało lepsze efekty, ale doprowadziło mnie do szału czekanie godzinami aż się wchłonie jaśnie pan olej. W ten sposób zraziłam się do tej grupy produktów. Jakiś czas temu trafił do mnie kojący balsam do ciała Vianek. Zakładałam zły scenariusz (zamiast najgorszego, dlatego że kosmetyki Sylveco i Vianek w większości uwielbiam). Przejdźmy jednak do recenzji.
Opakowanie to plastikowa biała butelka przez którą nie widać ile produktu zostało. Szata graficzna jest oczywiście piękna i Viankowa. Butelka nie brudzi się. Dozownik nie cieknie, ale wymaga trochę naciskania. Szczególnie jeśli potrzebujemy dużo kosmetyku.
Na opakowaniu znajdują się: opis producenta, skład produktu, znaczek PAO mówiący, że mamy balsam zużyć w ciągu 3 miesięcy od otwarcia, a także znaczki informujące, że firma szanuje zwierzęta, składniki pochodzą z ekologicznych upraw i że kompozycje zapachowe nie posiadają alergenów.
Producent tak pisze o kosmetyku:
"Delikatny balsam do ciała, przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry, szczególnie skłonnej do zaczerwienienia. Zawiera ekstrakty z owoców kasztanowca, jeżyny i liści borówki brusznicy, a także składniki nawilżające i kojące (olej ze słodkich migdałów, skwalan, panthenol, alantoina). Zapewnia długotrwałe nawilżenie, miękkość i gładkość. Systematyczne aplikowanie balsamu poprawia elastyczność oraz zwiększa odporność skóry na negatywne czynniki środowiska, a dodatek olejku lawendowego odpręża ciało.
Sposób użycia: Stosuj balsam codziennie, wmasowując w skórę całego ciała. Najlepiej używaj preparatu po kąpieli, kiedy skóra jest najbardziej podatna na wchłanianie kosmetyku."
Skład wygląda w ten sposób:
Znajdują się tu olej sojowy, gliceryna (substancja nawilżająca), olej ze słodkich migdałów, stearynian glicerolu (emolient i emulgator), stearynian sorbitanu (emulgator), emulgator, kwas stearynowy (emulgator), ekstrakt z kasztanowca, ekstrakt z borówki brusznicy, ekstrakt z jeżyny, skwalan, emolient, kwas stearynowy (emulgator), pantenol (prowitamina B5), alantoina (substancja łagodząca), witamina E, guma ksantanowa (zagęstnik), olejek lawendowy, alkohol benzylowy (substancja zapachowa, konserwant), kompozycja zapachowa, kwas dehydrooctowy (konserwant).
Jest przyjemnie - mamy wszystko to, co deklaruje producent. Po składzie widać, że nie będzie to tłusty produkt, raczej lekki.
Balsam jest biały i ma lekką konsystencję. Wydajność określiłabym jako średnią, ale niektórzy zużyją go bardzo szybko. Zapach jest ładny i intensywny. Można wyczuć nutę lawendy, ale nie jest dominująca. Oprócz tego czuć coś owocowo-leśnego. W zamkniętym małym pomieszczeniu bywa jednak męczący.
Gdy wmasuję balsam w całe ciało to kosmetyk na nogach, od których zaczynam, już jest wchłonięty. Nie pozostawia tłustego filmu, ale jest wyczuwalny na skórze w dotyku. Nie czuję jakbym miała na skórze coś dodatkowego co by mi przeszkadzało. Na pewno się nie klei oraz łatwo się rozsmarowuje. Czuć, że skóra jest odżywiona i uspokojona. Balsam nie podrażnia wrażliwej skóry. Kosmetyk otrzymała również Magda, która chwali go za szybkie wchłanianie, nawilżanie skóry i długo utrzymujący się zapach.
Oprócz tradycyjnego sposobu używałam go także inaczej. Któregoś dnia nagle doznałam olśnienia i postanowiłam w pracy na zajęciach z jednym dzieckiem zrobić masę plastyczną składającą się z mąki ziemniaczanej i balsamu do ciała. Jako że miałam tylko ten, a pieniędzy było mi szkoda na coś z parafiną, to poszliśmy razem do przedszkola. Kilka razy używałam go do tworzenia masy plastycznej. Nadaje się do tego świetnie, chociaż dzieci czasem narzekały, że trzeba dużo razy nacisnąć pompkę. Zabawa masą z tym balsamem nie tylko pomagała usprawniać dziecięce rączki, ale też stymulowała ich węch. Zapach unosił się w gabinecie i dzieci były zachwycone (chociaż po dłuższym czasie zaczynał męczyć szczególnie, że potrafił utrzymać się cały dzień). Ja też, bo ręce po tej zabawie mieliśmy gładziutkie. A gdy ktoś zaglądał, gdy była ta masa, to zawsze padało pytanie o cudny zapach. :)
Kosmetyk kosztuje ok. 28 zł za 300 ml. Można go kupić w sklepie internetowym Vianek, różnych sklepach internetowych, a także w sklepach stacjonarnych, drogeriach i zielarniach posiadających w swoim asortymencie kosmetyki Sylveco, Biolaven i Vianek. Ja balsam otrzymałam od firmy podczas wrześniowego spotkania blogerek, które organizowałam.
Nie lubię balsamów, ale kojący balsam Vianka przypadł mi do gustu. Nadaje się dla osób, które tak jak ja nie lubią czekać aż cokolwiek się wchłonie oraz dla osób żyjących w biegu. Dobrze odżywia i nawilża, ale dla nadmiernie przesuszonej skóry może jednak być niewystarczający. Skóra normalna powinna być zadowolona.
Recenzje innych blogerów:
Mieliście do czynienia z balsamami Vianka? Jak wygląda Wasze podejście do balsamów i maseł do ciała?
Pozdrawiam,
Iza
Iza
PS Przypominam o konkursie. Zostało jeszcze kilka dni, a zgłoszeń jest mało. :)
Już dawno porzuciłam tradycyjne balsamy - efektów brak i przyjemności w używaniu także. Systematycznie dbałam o skórę, kiedy używałam maseł do ciała z tutti fruti, ponieważ miały piękne zapachy i ich używanie to była czysta przyjemność :D Tego balsamu z vianka raczej nie przetestuję, szukam teraz jakiegoś masła lub musu (uwielbiam te konsystencje) do ciała o bardziej naturalnym składzie niż tutti fruti :)
OdpowiedzUsuńTo może masła z Vianka? Ja się na nie raczej nie zdecyduję, bo dla mnie za ciężkie by były. :)
UsuńO, nawet nie wiedziałam, że mają! Poszukam i może coś wpadnie mi w oko ;) Dzięki!
UsuńMam nadzieję, że przypadną Ci do gustu. :)
UsuńTeraz z drogeryjnych balsamów przerzuciłam się na olej kokosowy ale ten ma taki ładny skład ;)
OdpowiedzUsuńOlej kokosowy jest świetny. :) Ale dla mnie za tłusty... :(
UsuńWłaśnie wada olejków, bo cudownie tą wodę w skórze zatrzymują, ale wchłaniają się troszkę ;) Choć sama przez cały okres ciąży używam oliwki BDFM, to szukam teraz czegoś lżejszego i naturalnego, może właśnie sięgnę po któryś balsam od vianka? :)
UsuńKasiu, masz rację. Z olejami i olejkami jest coś za coś. :)
Usuńwow, nie wpadłabym na to aby zrobić masę plastyczną z balsamu ale nie mam dziecka :p . nie ma dla mnie czegoś takiego jak za tłusty balsam, olej czy masło, moja sucha skóra wszystko zasysa
OdpowiedzUsuńDopóki nie zaczęłam pracować z dziećmi nie miałam pojęcia, że można wymyślić tyle zabaw z w zasadzie wszystkiego. :)
UsuńJa używam różnych balsamów na bazie masła kakaowego.
OdpowiedzUsuńZ balsamami Viankowymi jeszcze nie miałam przyjemności, ale ostatnio kupiłam cały odżywczy zestaw do twarzy i jestem całkiem zadowolona (krem trochę trochę dla mnie za lekki, ale generalnie fajna sprawa).
Super, ze się u Ciebie Vianek sprawdza. :) Jakiś konkretny ten balsam z masłem kakaowym?
UsuńJa nie lubię używac balsamów, ale skoro masz tak samo to i u mnie mógłby się spisac :) Póki co jeszcze nic z Vianka nie miałam :D
OdpowiedzUsuńNadrabiaj! Vianek jest super. :D
UsuńLubię te kosmetyki - a do generalnego nawilżenia skóry używam wody z filtra redox fitaqua - woda ta nawilża organizm jednocześnie zwalczając działanie wolnych rodników - jest to woda chroniąca przed chorobami cywilizacyjnymi, warto ją mieć kiedy trzeba się wspomóc prozdrowotnie :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście warto pić wodę. :)
UsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń