czwartek, 8 października 2015

Dwa lata włosomaniactwa - Dlaczego zdrowe włosy nie są takie super?

Cześć!

Niedawno minęły dwa lata, od kiedy zaczęła się moja przygoda ze świadomą pielęgnacją włosów. O tym co zmieniło się przez pierwszy rok mogliście przeczytać w poście na ten temat. Wbrew pozorom i efektom na zdjęciach od tamtego czasu zmieniło się wiele. Przede wszystkim włosy są dużo bardziej gładkie, miękkie i błyszczące. Mogę je określić jako zupełnie zdrowe. Dla porównania zdjęcia:




Najważniejszymi dwiema rzeczami, które przydarzyły się moim włosom było odkrycie ulubionego oleju - koksowego oraz użycie henny.

Włosy po pierwszym użyciu oleju kokosowego oraz po n-dziesiątym.
Plus różnica w kolorze.


Bez zmian pozostają fanaberie włosów:
- miłość do większości emolientów (największa do oleju kokosowego, a niechęć do sezamowego),
- humektanty są okej - najlepiej miód i aloes,
- proteiny bardziej małocząsteczkowe, ale tylko raz na jakiś czas,
- nie lubią się z silikonami w produktach do spłukiwania, za to bez spłukiwania (serum, mgiełki) są już lubiane,
- ziółka są be,
- alkohol do skóry głowy jest zabójstwem, na włosy co jakiś czas dobrze się spisuje,
- detergenty najlepiej amfoteryczne (np. Cocamidopropyl Betaine) i niejonowe (Lauryl Glucoside), mycie odżywką też daje radę, a jeśli chodzi o silne detergenty to SLES co jakiś czas jest bardzo mile widziany (i nie ma tragedii).

Na koniec kilka żali, które mam nadzieję, że potraktujecie z przymrużeniem oka.

Panuje trend, aby dbając o włosy chcieć osiągnąć stan idealny, za który uważa się włosy niskoporowate i całkowicie zdrowe. A najlepiej żeby jeszcze były proste. Dopiero z czasem właścicielki fal i loków dochodzą do wniosku, że skręt też może być. Samo dążenie do jak najlepszego stanu włosów jest oczywiście pozytywnym zjawiskiem, ale już gloryfikowanie zdrowych niskoporów i chęć natychmiastowego ich posiadania nie jest dobrym pomysłem. Dlaczego włosy zdrowe nie są takie super?

1. Wychodzą. Zewsząd. Szybko. Wszelkie fryzury, dodatki, spineczki, gumeczki ześlizgują się w tempie ekspresowym.

Chwilę później połowa włosów "wyszła", a jest
to najlepiej trzymający w fryzach warkocz.

2. Mało co daje na nich widoczną różnicę, a jak już coś się z nimi dzieje to wyglądają źle - mają typowy Bad Hair Day. Rzadko kiedy jest odwrotnie i na głowie jest po prostu "szał".



3. Towarzyszy im często Przyklap przez duże P.



4. Łatwo zrobić Miss Mop lub Panią Dred, a potem trzeba kombinować po czym włosy się postrączkowały.



5. Mogą błyszczeć się dając efekt siwych włosów. Wygląd: +70.



Dlatego nie warto zazdrościć właścicielkom zdrowych niskoporowatych włosów. ;)

A Wam jak idzie pielęgnacja włosów? Widzicie u siebie poprawę?

Pozdrawiam,
Iza.

PS Przypominam o ankiecie blogowej.

PPS Bardzo Was proszę o zagłosowanie na mnie (Izabella P.) w konkursie Farmony na facebooku. Głosować można na więcej niż jedno zdjęcie, ale na konkretne zdjęcie tylko raz. Konkurs trwa do 31 października. Zdjęcie takie:



PPS Zapraszam Was także do wzięcia udziału w Akcji ZAPLECIONE. Wszelkie informacje znajdziecie w tym poście. Możecie również obserwować akcję w wydarzeniu na facebooku. Pierwszy rodzaj warkocza już się pojawił - jest to warkocz prosty (zwykły).

26 komentarzy:

  1. Hehe - no to jest prawda, każdy typ włosów ma swoje wady i zalety :) Myślę, że pozostaje nam tylko pokochać swoje konkretne włosy i pod nie dobrać pielęgnację:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, Kasiu. Dlatego właśnie chciałam zwrócić uwagę na to, że nie ma powodu do narzekania jeśli włosy nie są zdrowe, proste czy niskoporowate. ;)

      Usuń
  2. Ładnie zmieniły się włoski :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja i tak zazdroszczę, moje wysokoporowate strasznie się puszą, kręcą i żyją własnym życiem. nie są tak lejące i lśniące

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej Twoje włosy nie wyglądają prawie cały czas tak samo i masz bardzo dużą szansę, że je zmienisz. ;)

      Usuń
  4. Twoje wlosy wyglądają nienagannie :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Miss Mop zwyciężyła post! :D
    Ja nigdy nie zazdrościłam posiadaczkom ciężkich, grubych niskoporów. Mam wrażenie, że z takimi czułabym się po prostu źle i cały czas by mi przeszkadzały. Mam wysokoporki i w sumie się bardzo z tego cieszę, z miesiąca na miesiąc widzę jak pięknieją :) Z tego co widziałam na znajomych, to zrobienie luźnego, roztrzepanego koczka przy takich raczej nie wchodzi w rachubę? ;)
    PS Pierwsze zdjęcie w koszuli i to pod nim jest z tego samego okresu? Bo te pierwsze wydają się bardzo przerzedzone a poniżej już jak po dobrych kilku miesiącach włosomaniactwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to mi chodziło - łatwo zauważyć różnicę i to, że pięknieją. :) Na moich włosach zrobienie czegokolwiek luźnego wiąże się z rozwaleniem w tempie błyskawicznym.
      Tak, te dwa zdjęcia był robione tego samego dnia - po miesiącu włosomaniactwa. Różnica pewnie jest spowodowana użyciem lampy błyskowej przy tym poniższym zdjęciu.

      Usuń
  6. Porowatość nie jest dla mnie tak ważna jak to, żeby odrosły mi wszystkie zniszczone partie...

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O właśnie to! Przez zbyt dobre włosy zgubiłam ulubioną gumeczkę. :( Poza tym nijak nie idzie ułożyć takich włosów, żyją swoim życiem, opierają się nawet stylizacji na gorąco. Mam w planach podniszczyć sobie trochę, tylko jeszcze nie wiem, czym, może lokówką ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję zgubienia gumeczki. :( Naprawdę myśli o podniszczeniu włosów? To też jakiś sposób... Ale może zamiast lokówki zacząć używać suszarki? Zniszczenia będą mniejsze. ;)

      Usuń
  8. Gratuluje Kochana dwoch lat maniaczenia i tak swietnych efektow :) Z tymi zdrowymi wlosami masz racje, u kilku dziewczyn czytalam podobne "zale" ;) W kazdym razie, Twoje prezentuja sie przecudnie :)!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też u siebie cały czas widzę efekty i mam wrażenie, że przez ostatnie miesiące porowatość znacznie mi spadła...Niby fajnie, ale faktycznie widzę u siebie częstszy przyklap - myślałam, że może powinnam przestać używać aż tak delikatnych szamponów, ale może to wina właśnie tej porowatości?
    No i gratuluję dwóch lat :) Zmiana jest i to wielka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to być wina i szamponu, i zmiany porowatości, i masek/odżywek nakładanych na długość po szamponie. Ale przyklap mimo wszystko trzeba zaakceptować.
      Dziękuję. :)

      Usuń
  10. U mnie również olej kokosowy zdziałał cuda ! uratował moje włosy po rozjaśnianiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi się udało zapuścić włosy za pas. By to się udało musiałam zrezygnować z kosmetyków zawierających SLS i stosować skrzyp polny. Moje włosy są bardzo mocne i rosną po 2,5 cm miesięcznie odkąd stosuję Bio – Silica Max. Działa świetnie, pewnie to kwestia bogatego składu, ma też ekstrakt z pokrzywy, która też doskonale wpływa na organizm.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeżeli podzielisz się ze mną swoją opinią. :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.