Cześć!
Niedawno minęły dwa lata, od kiedy zaczęła się moja przygoda ze świadomą pielęgnacją włosów. O tym co zmieniło się przez pierwszy rok mogliście przeczytać w poście na ten temat. Wbrew pozorom i efektom na zdjęciach od tamtego czasu zmieniło się wiele. Przede wszystkim włosy są dużo bardziej gładkie, miękkie i błyszczące. Mogę je określić jako zupełnie zdrowe. Dla porównania zdjęcia:
Najważniejszymi dwiema rzeczami, które przydarzyły się moim włosom było odkrycie ulubionego oleju - koksowego oraz użycie henny.
Włosy po pierwszym użyciu oleju kokosowego oraz po n-dziesiątym. Plus różnica w kolorze. |
Bez zmian pozostają fanaberie włosów:
- miłość do większości emolientów (największa do oleju kokosowego, a niechęć do sezamowego),
- humektanty są okej - najlepiej miód i aloes,
- proteiny bardziej małocząsteczkowe, ale tylko raz na jakiś czas,
- nie lubią się z silikonami w produktach do spłukiwania, za to bez spłukiwania (serum, mgiełki) są już lubiane,
- ziółka są be,
- alkohol do skóry głowy jest zabójstwem, na włosy co jakiś czas dobrze się spisuje,
- detergenty najlepiej amfoteryczne (np. Cocamidopropyl Betaine) i niejonowe (Lauryl Glucoside), mycie odżywką też daje radę, a jeśli chodzi o silne detergenty to SLES co jakiś czas jest bardzo mile widziany (i nie ma tragedii).
Na koniec kilka żali, które mam nadzieję, że potraktujecie z przymrużeniem oka.
Panuje trend, aby dbając o włosy chcieć osiągnąć stan idealny, za który uważa się włosy niskoporowate i całkowicie zdrowe. A najlepiej żeby jeszcze były proste. Dopiero z czasem właścicielki fal i loków dochodzą do wniosku, że skręt też może być. Samo dążenie do jak najlepszego stanu włosów jest oczywiście pozytywnym zjawiskiem, ale już gloryfikowanie zdrowych niskoporów i chęć natychmiastowego ich posiadania nie jest dobrym pomysłem. Dlaczego włosy zdrowe nie są takie super?
1. Wychodzą. Zewsząd. Szybko. Wszelkie fryzury, dodatki, spineczki, gumeczki ześlizgują się w tempie ekspresowym.
Chwilę później połowa włosów "wyszła", a jest to najlepiej trzymający w fryzach warkocz. |
2. Mało co daje na nich widoczną różnicę, a jak już coś się z nimi dzieje to wyglądają źle - mają typowy Bad Hair Day. Rzadko kiedy jest odwrotnie i na głowie jest po prostu "szał".
3. Towarzyszy im często Przyklap przez duże P.
4. Łatwo zrobić Miss Mop lub Panią Dred, a potem trzeba kombinować po czym włosy się postrączkowały.
5. Mogą błyszczeć się dając efekt siwych włosów. Wygląd: +70.
Dlatego nie warto zazdrościć właścicielkom zdrowych niskoporowatych włosów. ;)
A Wam jak idzie pielęgnacja włosów? Widzicie u siebie poprawę?
Pozdrawiam,
Iza.
PS Przypominam o ankiecie blogowej.
PPS Bardzo Was proszę o zagłosowanie na mnie (Izabella P.) w konkursie Farmony na facebooku. Głosować można na więcej niż jedno zdjęcie, ale na konkretne zdjęcie tylko raz. Konkurs trwa do 31 października. Zdjęcie takie:
PPS Zapraszam Was także do wzięcia udziału w Akcji ZAPLECIONE. Wszelkie informacje znajdziecie w tym poście. Możecie również obserwować akcję w wydarzeniu na facebooku. Pierwszy rodzaj warkocza już się pojawił - jest to warkocz prosty (zwykły).
Hehe - no to jest prawda, każdy typ włosów ma swoje wady i zalety :) Myślę, że pozostaje nam tylko pokochać swoje konkretne włosy i pod nie dobrać pielęgnację:):)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, Kasiu. Dlatego właśnie chciałam zwrócić uwagę na to, że nie ma powodu do narzekania jeśli włosy nie są zdrowe, proste czy niskoporowate. ;)
UsuńŁadnie zmieniły się włoski :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
Usuńja i tak zazdroszczę, moje wysokoporowate strasznie się puszą, kręcą i żyją własnym życiem. nie są tak lejące i lśniące
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej Twoje włosy nie wyglądają prawie cały czas tak samo i masz bardzo dużą szansę, że je zmienisz. ;)
Usuńswietna zmiana :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńTwoje wlosy wyglądają nienagannie :-D
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńJakie ładne i zdrowe włosy! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńMiss Mop zwyciężyła post! :D
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie zazdrościłam posiadaczkom ciężkich, grubych niskoporów. Mam wrażenie, że z takimi czułabym się po prostu źle i cały czas by mi przeszkadzały. Mam wysokoporki i w sumie się bardzo z tego cieszę, z miesiąca na miesiąc widzę jak pięknieją :) Z tego co widziałam na znajomych, to zrobienie luźnego, roztrzepanego koczka przy takich raczej nie wchodzi w rachubę? ;)
PS Pierwsze zdjęcie w koszuli i to pod nim jest z tego samego okresu? Bo te pierwsze wydają się bardzo przerzedzone a poniżej już jak po dobrych kilku miesiącach włosomaniactwa :)
Właśnie o to mi chodziło - łatwo zauważyć różnicę i to, że pięknieją. :) Na moich włosach zrobienie czegokolwiek luźnego wiąże się z rozwaleniem w tempie błyskawicznym.
UsuńTak, te dwa zdjęcia był robione tego samego dnia - po miesiącu włosomaniactwa. Różnica pewnie jest spowodowana użyciem lampy błyskowej przy tym poniższym zdjęciu.
Porowatość nie jest dla mnie tak ważna jak to, żeby odrosły mi wszystkie zniszczone partie...
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Mam nadzieję, że szybko tak się stanie. ;)
UsuńO właśnie to! Przez zbyt dobre włosy zgubiłam ulubioną gumeczkę. :( Poza tym nijak nie idzie ułożyć takich włosów, żyją swoim życiem, opierają się nawet stylizacji na gorąco. Mam w planach podniszczyć sobie trochę, tylko jeszcze nie wiem, czym, może lokówką ;>
OdpowiedzUsuńWspółczuję zgubienia gumeczki. :( Naprawdę myśli o podniszczeniu włosów? To też jakiś sposób... Ale może zamiast lokówki zacząć używać suszarki? Zniszczenia będą mniejsze. ;)
UsuńGratuluje Kochana dwoch lat maniaczenia i tak swietnych efektow :) Z tymi zdrowymi wlosami masz racje, u kilku dziewczyn czytalam podobne "zale" ;) W kazdym razie, Twoje prezentuja sie przecudnie :)!
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńJa też u siebie cały czas widzę efekty i mam wrażenie, że przez ostatnie miesiące porowatość znacznie mi spadła...Niby fajnie, ale faktycznie widzę u siebie częstszy przyklap - myślałam, że może powinnam przestać używać aż tak delikatnych szamponów, ale może to wina właśnie tej porowatości?
OdpowiedzUsuńNo i gratuluję dwóch lat :) Zmiana jest i to wielka :)
Może to być wina i szamponu, i zmiany porowatości, i masek/odżywek nakładanych na długość po szamponie. Ale przyklap mimo wszystko trzeba zaakceptować.
UsuńDziękuję. :)
U mnie również olej kokosowy zdziałał cuda ! uratował moje włosy po rozjaśnianiu ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że bardzo Ci pomógł. :)
UsuńMi się udało zapuścić włosy za pas. By to się udało musiałam zrezygnować z kosmetyków zawierających SLS i stosować skrzyp polny. Moje włosy są bardzo mocne i rosną po 2,5 cm miesięcznie odkąd stosuję Bio – Silica Max. Działa świetnie, pewnie to kwestia bogatego składu, ma też ekstrakt z pokrzywy, która też doskonale wpływa na organizm.
OdpowiedzUsuńGratuluję wspaniałego przyrostu. :)
Usuń