Witam Was w tę piękną słoneczną niedzielę!
Ostatnio przez zbytnie skupienie się na włosach
trochę zaniedbałam cerę i paznokcie, więc dzisiejszy dzień był przeznaczony dla
całej trójki. W ruch poszły glinka i olej ze słodkich migdałów nałożony na
buzię oraz siemię lniane dla paznokci. W międzyczasie moje włosy również
doświadczały relaksu w ramach niedzielnego testu masek Biovax. Dla
przypomnienia jak wygląda ten test:
- olej ze słodkich migdałów na 2 godziny,
- mycie płynem Facelle,
- maska Biovax na 1 godzinę pod termocap i ręcznik,
- włosy wysychają naturalnie.
Dzisiaj przyszła kolej na maskę do włosów
farbowanych. Moje włosy nie są farbowane, więc tym bardziej jestem ciekawa co
takiego może mi zaoferować ta wersja.
Przyjrzyjmy się jak wygląda skład maski:
Aqua, Cetyl Alcohol,
Cetearyl Alcohol (and) Ceteareth-20, Cetrimonium Chloride, Polyquaternium-4/Hydroxypropyl
Starch Copolymer, Prunus Amygladus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Acetylated
Lanolin, Glycerin, Lawsonia Intermis Extract, Mel (Honey) Extract, Parfum, Amodimethicone,
Hydroxypropyl Starch Phosphate, Polyquaternium-59 (and) Butylene
Glycol, Benzyl Alcohol (and) Methylchloroisothiazolinone (and)
Methylisothiazolinone, Citric Acid, Potassium Sorbate, Triethanolamine,
Geraniol, CI 16255.
Skład tej maski różni
się od wcześniej stosowanych tym, że posiada filtr UV oraz substancje
odpowiadające za regenerację włosów farbowanych. Jest też dodatkowo silikon
zmywalny łagodnymi detergentami.
Konsystencja typowa dla
masek Biovax. Zapach przypomina mi większość typowo drogeryjnych odżywek
pomieszanych z czymś, ale nie wiem czym. Ogólnie niezbyt mi się podoba, ale
ratuje go to, że jest bardzo delikatny i szybko znikł z włosów.
Podczas aplikacji
bardzo się zdziwiłam, ponieważ po nałożeniu standardowej ilości miałam
wrażenie, że nie nałożyłam jej prawie wcale. O tym, że jest przypominał mi
tylko jej zapach i warstewka, którą pozostawił na moich dłoniach. Nie lubię,
gdy kosmetyk pozostawia tłustą, silikonową czy jakąkolwiek inną warstwę, nie
powinien być przeze mnie wyczuwalny na dłoniach. Jestem w stanie przeżyć jeżeli
czuję przy tym, że są one odpowiednio nawilżone, ale niestety ta maska nie
spowodowała czegoś takiego, więc zanim zdążyła zadziałać ja już byłam do niej negatywnie
nastawiona…
Czy złe pierwsze
wrażenie pozostało do końca? Sprawdźmy:
Gęstość/objętość (wizualna): normalna w stronę zmniejszonej.
Gładkość: trochę bardziej gładkie.
Miękkość: w normie.
Błyszczenie: w normie.
Podrażnienie skalpu: brak.
„Przyklap”: niby brak, ale są mniej odbite od nasady
niż zwykle.
Puszenie: brak.
Końcówki a włosy na długości: na końcówkach „przesusz
roku”.
Rozczesywanie: utrudnione.
Uwagi: włosy są bardzo
lekkie, niedociążone i przesuszone.
Nie ma spektakularny
efektów jeśli chodzi o gładkość, miękkość czy błyszczenie. Włosy są
kompletnie niedociążone i fruwają niemal we wszystkie strony. Objętość niby
normalna, ale patrząc do lustra mam wrażenie, że wyglądają na mniej gęste niż
zazwyczaj. Podobnie z włosami u nasady – niby „przyklapu” nie ma, ale też nie
są zbyt uniesione u nasady. Miałam problem z rozczesaniem włosów, chociaż nie
była potrzebna żadna odżywka b/s, która by ułatwiła. Największy minus to całkowicie
przesuszone końcówki i mniej przesuszona całość. Czegoś takiego nigdy jeszcze nie miałam. I nawet serum z
Green Pharmacy niezbyt sobie z tym poradziło. Muszę coś jeszcze wieczorem
wymyślić…
Zdjęcia porównawcze z
fleszem…
Maska
do włosów suchych i zniszczonych
|
Maska
do włosów słabych ze skłonnością do wypadania
|
||
Maska
z proteinami mlecznymi
|
|
Maska
Naturalne Oleje
|
|
Maska
do włosów farbowanych
|
… i bez flesza.
Maska
do włosów suchych i zniszczonych
|
|
|
Maska
do włosów słabych ze skłonnością do wypadania
|
Maska
z proteinami mlecznymi
|
Maska
Naturalne Oleje
|
||
Maska
do włosów farbowanych
|
Pomiędzy maską do włosów
słabych a maską z proteinami mlecznymi podcięłam włosy. Wszystkie zdjęcia są
robione przez zabezpieczeniem końcówek i włosów serum z GP i odżywką z Gliss
Kur, które tym razem były niezbędne.
Jak widać z tą maską
Biovax moje włosy polubiły się najmniej. Mam pewność, że winę za to ponoszą
albo polimery, albo skrobia. Widocznie składniki, które mają pomóc włosom
zniszczonym przez farbowanie, nie odpowiadają moim naturalnym i w miarę zdrowym
włosom. Na pewno nie dam jej drugiej szansy…
Pozdrawiam,
Chomik.
Faktycznie chyba najmniej Ci przysłużyła ta wersja. Ale po tej do suchych było pięknie!
OdpowiedzUsuńNo niestety... Jak zakończę testować resztę masek to wezmę tę wersję do włosów suchych jeszcze raz do porównania. :)
UsuńJa mam takie samo kiepskie wrażenie po masce z kreatyną i jedwabiem, natomiast ta do suchych i zniszczonych oraz ta brązowa z olejami czynią cuda na mojej głowie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe co takiego nie przypadło do gustu Twoim włosom...? Ja jeszcze jej nie testowałam, ale wersje do suchych i zniszczonych oraz z olejami również są moimi ulubionymi. :)
UsuńMaska do włosów suchych i zniszczonych chyba najbardziej Ci spasowała :)
OdpowiedzUsuńPiękne masz włosy, ja mogę tylko pozazdrościć :(
Dziękuję. Chociaż do ideału ciągle im daleko. :)
Usuń