wtorek, 29 kwietnia 2014

Jeszcze raz Venita Henna Color Ziołowy balsam koloryzujący - Papryka



Witajcie!

Jak się dzisiaj macie? Mój długi weekend majowy się już zaczął, więc próbuję się zorganizować i zrobić coś pożytecznego, np. wziąć się za pracę magisterską (obrona w przyszłym roku). Cóż… Nie idzie mi zupełnie. :) Z tego też powodu dzisiejszy post. Chciałabym Wam pokazać jak wypłukiwał się kolor po balsamie koloryzującym (odcień Papryka) z Venity, który ostatnio wylądował na moich włosach. Pamiętacie go?



Na początku jednak moje wrażenia. Zacznijmy od tego, że byłam bardzo zdziwiona, że moje włosy tak mocno „złapały” kolor, ale tempo wypłukiwania już mnie nie zaskoczyło. Pierwszego dnia bycia rudą czułam się trochę niepewnie. Stwierdziłam, że bardziej odpowiada mi ten odcień, który miałam w listopadzie. Sprawdziłam nazwę – był to odcień Burgund. Moja pomyłka… Jednak dzień później czułam się już lepiej z Papryką na głowie, a ostatecznie doszłam do wniosku, że bardzo mi pasuje (i pod względem wizualnym, i w stosunku do mojego charakteru :P). Jak zagęszczę i zapuszczę włosy (tzn. za jakieś 2 lata) pohennuję włosy na rudo. :)

Opis do zdjęć:
1. Zdjęcie przed użyciem balsamu. Kolor na zdjęciu jest najbardziej zbliżony do mojego naturalnego.
2. Zdjęcie zrobione zaraz po tym jak wyschły mi włosy po koloryzacji.
3. Po pierwszym myciu kolor znacznie się wypłukał, ale dalej był dość widoczny. 
Użyte kosmetyki przy myciu: olej lniany, szampon odbudowujący Sylveco, odżywka Garnier Awokado i Masło Karite.
4. Po drugim myciu kolor był dużo mniej intensywny, ale bardzo widoczne były rude refleksy szczególnie w słońcu. 
Kosmetyki: szampon Babydream i zabieg laminowania Marion.
5. Tak wyglądały dzisiaj po trzecim myciu. Ze względu na kiepsko świecące w danym momencie słońce włosy wyszły ciemniejsze niż w rzeczywistości. Zostało mi naprawdę sporo rudych refleksów i przypuszczam, że dużo bardziej się już nie wypłuczą. 
Kosmetyki: szampon tatarako-chmielowy z Barwy i balsam marokański PO.
6. A to zdjęcie również po trzecim myciu, ale zrobione z fleszem.



To zestawienie to ewidentny dowód na to, że wiele zależy od oświetlenia. ;) A podsumowując moje spotkanie z tym balsamem… Kolor prawie całkowicie wypłukał się po trzech myciach pozostawiając delikatne rude refleksy, które zostaną mi jeszcze przez dłuższy czas. Taki już urok moich włosów… Podobny efekt osiągnęłam po wcześniejszym użyciu balsamu z Venity.

Jak Wasze włosy reagują na balsamy czy szampony koloryzujące? Używałyście może henny?

Pozdrawiam,
Iza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli podzielisz się ze mną swoją opinią. :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.