Witajcie!
U
Was też pogoda się bardzo zepsuła? Niestety jestem z serii tych osób, na które
pogoda ma olbrzymi wpływ. Starość za młodu i tak dalej. ;) Żeby mnie dobić na
głowie króluje piękny Bad Hair Day z PiP, czyli Puchem i Przyklapem. Przez to
jakoś mniejszą ochotę mam na nie patrzeć i o nich myśleć. :/ Z racji, że niemal
cały czas piszę o włosach, przyszła pora żeby opisać moją skórę. Sporo będzie
gorzkich żali.
Twarz
Moja
cera to pomieszanie z poplątaniem. Tłusta strefa T i suche policzki, czyli cera
mieszana. Z brodą i czołem nie mam większych problemów, ale nos wiecznie mi się
błyszczy. Na tym nieszczęsnym nosie dodatkowo znalazły sobie miejsce
zaskórniaki, z którymi walka to jak walka z wiatrakami. Na szczęście trądzik
mnie ominą i wciąż omija, chociaż w zawirowaniach hormonalnych coś co jakiś
czas się pojawia. Na prawym policzku mam kawałek skóry, który jest niemal wiecznie
przesuszony. Żeby go dodatkowo nawilżyć smaruję go rokitnikową pomadką z
cynamonem z Sylveco. ;)
Jakby
tego było mało zbyt ciepła woda czy ciut wyższa temperatura sprawiają, że moja
twarz jest cała czerwona. W czasie gorącego lata jestem niczym pomidor. :/
Bardzo łatwo ją podrażnić. Niemal wszystkie żele, peelingi, toniki czy mleczka sprawiają,
że skóra mnie piecze w mniejszym lub większym stopniu. Zdarza się, że podobny
efekt dają maseczki czy glinka ghassoul. Z tego powodu z wielką nadzieją próbowałam
żelu tymiankowego z Sylveco. Niestety również się nie sprawdził. Jedynym „myjadłem”
dającym radę jest OCM. Mydełko Lass Naturals z czekoladą i miodem, które
zawiera spore ilości olejów, czasami sprawia problemy.
Oczywiście po oczami królują pięknie "worki". Tylko patrzeć jak będą coraz większe... :/ Z pomocą przychodzą mi kremy - obecnie AA Ultra Odżywianie (wybaczcie jakość zdjęcia, ale w moim domu NIGDZIE nie ma dobrego oświetlenia muszę więc czekać na słońce za oknem).
Jak
o nią dbam? OCM do demakijażu, czyli od jakiegoś czasu nieregularnie. Kremy,
peelingi i maseczki również. Walczę z tym. :)
Ciało
Z
nim już lepiej. Drapię się zawsze po płynach i żelach niezależnie czy zawiera SLES,
czy nie. Próbowałam nawet myć się w szamponie Babydream. W końcu użyłam mydełek
marsylskich i mydła Lass Naturals, które świetnie sobie radzą. Wszelkie kremy,
balsamy i oleje wchłaniają się bardzo długo.
Moja
skóra jest tak białoszara, że w pełnym słońcu odbijam promienie słoneczne. :P
Opalam się tylko na twarzy, ramionach i dekolcie. Chociaż „opalam” to za mocne
słowo. Najpierw robię się czerwona, a potem delikatnie brązowieję.
Najważniejszym
elementem moje pielęgnacji była zmiana płynów i żeli na wspomniane wyżej mydła.
Od czasu do czasu (czytaj: raz na jakieś 2 tygodnie) wcieram olejek do masażu
albo balsam.
Dłonie
i stopy
Ze
skórą na stopach nie mam żadnych problemów. Jak są przesuszone to tarka w jedną
rękę, a w drugą krem odżywiający z lawendą z Yves Rocher. Natomiast dłonie
lubią być czasem suche. Dotyka je to szczególnie w okresie grzewczym, ale nie
ma na to reguły. Na przykład kilka dni temu stwierdziły, że będą suche bez
powodu, więc trzeba było je ratować. Kończę obecnie testować krem do rąk z Masłem
Shea z Planeta Organica.
A
jak Wasza cera? Macie podobne problemy? Jak sobie z nimi radzicie?
Pozdrawiam,
Iza
PS Już jutro kolejna Niedziela dla Włosów, a ja nie mam kompletnie pojęcia w jaki sposób sprawić im przyjemność... Jakiś nowy kosmetyk? A może spróbować "starych" w nowych połączeniach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło jeżeli podzielisz się ze mną swoją opinią. :)
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.