niedziela, 22 czerwca 2014

NdW (22) - laminowanie żelatyną

Witajcie!

Ostatnio mało piszę, ponieważ sesja i sprawy okołosesyjne zajęły najwyższe miejsce na mojej liście rzeczy do zrobienia. Obiecuję, że od lipca będzie więcej postów i z recenzjami, i z informacjami. A tymczasem dziś kolejna Niedziela. Ostatnio moja pielęgnacja włosów wygląda bardzo monotonnie. Przed niemal każdym myciem nakładam domowej roboty maskę drożdżową, myję szamponem Sylveco i nakładam najczęściej balsam na kwiatowym propolisie. Z tego powodu już dwie Niedziele pod rząd były bardzo podobne, więc dziś przyszła kolej na małą odskocznię. Pamiętacie jak opisywałam Wam wrażenia po zabiegu laminowania Marion? Stwierdziłam, że efekt, który uzyskałam był lepszy niż wtedy, gdy po raz pierwszy laminowałam włosy żelatyną. Zastanawiałam się, która forma bardziej odpowiada moim włosom. Dziś postanowiłam to sprawdzić.

1. Łyżkę żelatyny zalałam ok. 4-5 łyżkami gorącej wody i bardzo dokładnie wymieszałam.
2. Podczas oczekiwania aż żelatyna trochę się ostudzi umyłam głowę szamponem z SLES - Timotei Wymarzona Objętość.
3. Do przestudzonej żelatyny dodałam niecałą połowę saszetki maski Biovax Naturalne Oleje i trochę balsamu na kwiatowym propolisie. Całość dobrze wymieszałam.
4. Zanurzyłam włosy w miseczce z mieszanką i wmasowałam we włosy.
5. Trzymałam pod czepkiem i ręcznikiem 1 godzinę.
6. Spłukałam dobrze wodą.
7. Pozwoliłam im wyschnąć naturalnie.

Na początku trochę się pożalę. Zapach żelatyny jest okropny. Był intensywnie wyczuwalny od momentu zrobienia go aż do czasu aż włosy wyschły. Teraz już na szczęście nie jest wyczuwalny.



Żelatyna
Zabieg Marion
Gęstość/objętość (wizualna)
w normie
zwiększona
Gładkość
mega gładkie
mega gładkie
Miękkość
mega miękkie
mega miękkie
Błyszczenie
w normie
w normie?
„Przyklap”
brak
brak
Puszenie
brak
brak
Końcówki a włosy na długości
końce trochę bardziej suche
brak różnicy
Rozczesywanie
bez większego problemu
bez większego problemu
Uwagi
włosy bardzo sypkie, trochę niedociążone
trochę niedociążone, mogą się strączkować
Zdjęcie



Dla przypomnienia: zabieg Marion miał miejsce po użyciu balsamu koloryzującego Venita, stąd ta różnica w kolorze. 

Niestety więcej zdjęć z dzisiaj nie mam, ponieważ pogoda jest bardzo niesprzyjająca. Co chwila pada i za dużo słońca nie ma.

Krótko podsumowując – największa różnica pojawiła się pomiędzy końcówkami. Po żelatynie końce są wyraźnie bardziej suche w porównaniu z długością niż po zabiegu Marion. Oprócz tego są bardzo sypkie i prawie wcale się nie strączkują.

Mimo trochę lepszego efektu po laminowaniu żelatyną wolę zabieg Marion. Laminowanie nie jest niezbędne w mojej pielęgnacji, stanowi raczej dodatek, więc wolę żeby na moich włosach znalazł się silikon zmywalny silnymi detergentami niż żeby mój nos musiał mieć do czynienia z zapachem żelatyny.

A co Wy wolicie: laminowanie żelatyną czy zabieg laminowania Marion?

Pozdrawiam,
Iza.



8 komentarzy:

  1. Nie próbowałam jeszcze Mariona, ale żelatyna robi u mnie cuda z włosami i jestem w stanie przeżyć nawet ten okrutny zapach dla tego efektu. ;) Jeśli zabieg laminowania od Mariona kiedyś wpadnie mi w ręce, to na pewno go przetestuję, ale raczej nie będę go jakoś specjalnie poszukiwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, bo efekt po żelatynie masz naprawdę świetny. :)

      Usuń
  2. To jak się strączkuja to raczej Marion odpada :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że za strączkowanie mogą odpowiadać silikony. A to że u mnie się pojawiło nie oznacza, że u Ciebie również. ;)

      Usuń
  3. Nie robilam ani jednego ani drugiego ;) Zelatyny sie obawiam ze wzgledu na ewentualne przeproteinowanie, Marion lezy i czeka na testy ;) Na zdjeciach wlosy podobaja mi sie bardziej po zelatynie, choc pewnie, jak sama piszesz, to kwestia swiatla ;) Piekna objetosc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Aż jestem ciekawa jak wyjdzie u Ciebie Marion... :)

      Usuń
  4. Jeszcze nigdy nie laminowałam włosów ;/ może skuszę się na Mariona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie ma potrzeby to nie ma co się z tym śpieszyć. ;)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeżeli podzielisz się ze mną swoją opinią. :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.