Ciao!
Ostatnio
miała trochę szczęścia, więc oczywiście musiało się coś stać. I stało się –
zepsuła mi się ładowarka do laptopa z prawie rozładowaną baterią. Dziś dopiero
tata mi ją naprawił, więc nadrabiam. Dziś pokażę Wam co udało mi się ostatnio
wygrać, kupić oraz dostać na urodziny, które miałam dwa dni temu. Nawet
upiekłam sobie tort z taką oto myszą jako ozdobą. Miał być chomik, ale nie umiałam go zrobić. :)
Udało
mi się wygrać do przetestowania na fanpage Hebe zestaw kosmetyków Biovax
Naturalne Oleje. Odebrałam go w drogerii w moim mieście. Potem udałam się do
sklepu z kosmetykami fryzjerskimi i w moje łapki trafiła maska bananowa Scandic
Line. Tego samego dnia przyszła do mnie także przesyłka od L’Biotica. Wygrałam
u nich serum i krem do rzęs.
Kilka
dni później wybrałam się na kolejne zakupy. Trafiły do mnie wcierka Jantar,
maska Kallos Chocolate (pachnie jak lody włoskie) i Tangle Teezer Salon Elite,
a do kuchni łyżka.
Zrobiłam też zakupy na DoZ: olej ze słodkich migdałów, olej z nasion marchwi i krem antyperspirant do stóp Anida.
Zrobiłam też zamówienie na próbki podkładu matującego Annabelle Minerals oraz pędzel.
W
ramach prezentów urodzinowych dostałam kartę podarunkową do Hebe, olejek odbudowujący
z Yves Rocher i lakiery Bell i Wibo. Jako
część jednego z prezentów miała być także szczotka z włosia dzika firmy Khaja,
ale niestety nie zdążyła dojść przesyłka do koleżanki, więc dostanę ją w
terminie późniejszym.
Wczoraj
zaś wybrałam się na „szoping” z koleżanką. Z racji, ze mam stanowczo za dużo
kosmetyków do włosów, nałożyłam na siebie zakupowego bana. Nie dotyczył on
mini-listy zakupów, która została ustalona kilka dni przed. Jestem z siebie
bardzo dumna, ponieważ jedyną rzeczą spoza listy była matowa pomadka z Golden
Rose odcień nr 10, którą kupiłam w ramach nagrody dla siebie, że powstrzymałam
się przed zakupem kosmetyków do włosów (oprócz tych znajdujących się na liście).
Wstąpiłyśmy
żeby kupić mojej mamie perfum i w ramach bonusu dostałam mini-lakier do
paznokci oraz kosmetyczkę.
W
The Body Shop kupiłyśmy sobie po drewnianym grzebieniu.
Na
stoiku Mydlarni u Franciszka w Galerii Katowickiej kupiłam rękawicę kessę.
Zaszłyśmy
też do Zielonej Mydlarni. Kupiłam mój ukochany szampon z Sylveco i kominek Yankee
Candle do wosków. Dostałam też swoją wygraną, czyli 3 woski. W ramach gratisu w
mojej torbie z zakupami znalazły się też niepostrzeżenie mydełko glicerynowe,
próbka balsamu Shea i, widziane przeze mnie, próbki balsamu myjącego z betuliną
z Sylveco.
Wróciłam
szczęśliwa i zaniepokojona tym, gdzie to wszystko pomieszczę. :)
A
jak Wasze nowości?
Pozdrawiam,
Iza.
Ile wspaniałych rzeczy, czyste szaleństwo :D !
OdpowiedzUsuńRaz do roku można zaszaleć. :D
UsuńSporo wspanialosci, olej marchewkowy sama bym chetnie przygarnela ;) Udanych testow zycze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że będą udane. :)
UsuńChomik noo, prawie mysza wyszła :D
OdpowiedzUsuńDzięki za pocieszenie. :P
UsuńAle cudowności dostałaś :)
OdpowiedzUsuńWidzę moją ukochaną maskę bananową.
Jaki cudowny kallos, nie masz przypadkiem zdjęcia składu kochana? Bo bardzo mnie ciekawi :)
Kasiu, skład wygląda tak:
UsuńAqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Hydrogenated Polyisobutene, Parfum, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Panthenol, Theobroma Cacao Extract, Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Milk Protein, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone