Hi!
Mam dużo kosmetyków do włosów, trochę do twarzy i jeszcze mniej do ciała, ale wciąż ich ilość oraz często wydajność mnie przerażają. Od 2-3 miesięcy staram się kupować jak najmniej i tylko to co mi potrzebne. Zdarzają się chwile słabości, ale na szczęście bardzo rzadko. W chwili obecnej są w sumie tylko dwie rzeczy, który chcę w najbliższym czasie kupić, a są to mgiełka do włosów Gliss Kur (kończy mi się mgiełka Biovax Naturalne Oleje) oraz mydło Aleppo z olejem z czarnuszki (ponieważ nie ma za bardzo czym myć moje przewrażliwionej twarzy). Chociaż przyznaję się, że dziś po raz pierwszy od 3-4 miesięcy zakochałam się, a obiektem mojej miłości stało się masło do ciała z Orientany o zapachu jaśminu i zielonej herbaty. Będę walczyła z pokusą dodania go do mojej kolekcji "ciałowej".
Moje zakupy z zeszłego miesiąca wyglądają tak:
Nie jest źle, prawda? Do Rossmanna zawitałam kilka razy, a kupiłam w nim jedynie żel do higieny intymnej aloesowy Facelle, zmywacz do paznokci oraz peeling enzymatyczny z Bielendy (na zdjęciu widać tylko połowę saszetki). Ze względu na zbliżający się sezon spierzchniętych ust, w
Zielonej Mydlarni w moje ręce trafiła kolejna już pomadka peelingująca z Sylveco. W związku z rozpoczęciem mojej bardziej świadomej pielęgnacji twarzy potrzebowałam sięgnąć po krem z filtrem oraz kwasy. W rezultacie w mojej szafeczce znalazły się kosmetyki Ziaja: krem antyoksydacyjny z witaminą C i filtrem SPF50 oraz tonik zwężający pory z serii Liście Manuka (zawiera kwasy migdałowy, laktobionowy oraz glukonowy).