Witajcie!
Wybaczcie na początku małe żale, ale czasami trzeba. Wi-fi wciąż mi nie działa, więc brakuje mi chęci nawet na to żeby włączyć swojego laptopa. Jak próbowałam coś zrobić ze zdjęciami żeby w miarę wyglądały (ostrość, kolorystyka zdjęć kosmetyków) tak teraz tymczasowo sobie tym głowy nie zaprzątam. Jakby tych współczesnych smutków było mało to dopadł mnie kosmetyczny "dół". Cały czas zastanawiam się kiedy ja zużyję te wszystkie kosmetyki do włosów i ciała. Możliwe, że na początku października pokażę Wam co stoi sobie w szafce, a tymczasem dalej borykam się z opornym denkowaniem. Też tak macie? To smutne mieć kosmetyki i nie móc ich użyć wszystkich na raz. Biorę się więc za kosmetyki w saszetkach i odlewki stą też pomysł na minioną Niedzielę. Miała wtedy miejsce mocno okrojona pielęgnacja. Czułam, że moje włosy potrzebują oczyszczenia, więc podarowałam sobie bardziej wyszukane sposoby. Zrobiłam też mały eksperyment z użyciem maski ożywiającej kolor włosom farbowanym na czerwony firmy Marion.
Co zrobiłam?
1. Umyłam włosy szamponem brzozowym Barwa.
2. Nałożyłam na 15 min pod czepek maskę Marion i zmyłam.
3. Pozwoliłam ich spokojnie wyschnąć.
4. Zabezpieczyłam końcówki jedwabiem CHI, a długość odżywką Biovax Naturalne Oleje.