Zima zbliża się nieubłaganie. Wychodząc z domu już zakładam kurtkę zimową, a rano (tzn. przed godziną 6) zakładam rękawiczki oraz czapkę i/lub nauszniki. Jest więc to odpowiednia pora na podjęcie tego tematu. Niedawno napisałam artykuł dotyczący pielęgnacji włosów zimą i zamieściłam go na forum Good Hair Day. Stwierdziłam więc, że podzielę się tym także tutaj. Tekst ten sam, ale w bonusie dostaniecie zdjęcia i trochę o mojej pielęgnacji. :)
1. Nosimy czapki.
Odpowiednia czapka (czyli z materiałów niesyntetycznych) pozwoli oddychać skórze głowy i ochroni nasze włosy przed działaniem zimna, wiatru oraz śniegu. Dzięki temu nie uszkodzą one naszych cebulek i nie będą wypadać. Należy też pamiętać o tym, żeby co jakiś czas czapkę wyprać z dodatkiem płyny do płukania tkanin.
Osobiście do czapek nie jestem przekonana, a to z tego względu, iż wyglądam w nich po prostu śmiesznie. Od lat towarzyszą mi nauszniki, ale chcąc dać przykład sobie samej i innym ostatnio kupiłam sobie jedną czapkę. W myśl zasady: im dziwniejsza czapka, tym bardziej odwraca ona uwagę od mojego wyglądu. Padło więc na sówkę z C&A. Jest ona bardzo przewiewna i na większe mrozy będzie nie wystarczająca, ale planuję używać jej razem z nausznikami.
2. Mycie.
Głowę myjemy tak często jak to potrzebne. Zasada ogólnie
znana, ale musimy wziąć pod uwagę, iż zimą nasza skora głowy może przetłuszczać
się szybciej niż w inne pory roku. Jest to spowodowane noszeniem czapki oraz
ogrzewaniem w domu. Częstsze mycie może nie spodobać się naszym włosom. Warto
więc rzadziej sięgać po silniejsze szampony (z SLES, ALS, SMS, Cocamidopropyl Betaine itp.), a zacząć
stosować znacznie łagodniejsze (z np. Coco Glucoside, Lauryl Glucoside). Możemy
nawet pokusić się o mycie odżywką (np. maski BingoSpa i balsamy Mrs. Potter’s).
Pamiętajmy jednak, by obserwować naszą skórę głowy i w sytuacji, gdy
łagodniejsze detergenty czy mycie odżywką nie sprawdzają się, wrócić do
silniejszych detergentów.
Mnie ta zasada nie do końca dotyczy, ponieważ moja skóra głowy nie lubi się z silnymi detergentami. W najbliższym czasie wracam do szamponu Babydream. :)
3. Odżywianie i olejowanie.
Dużym błędem w pielęgnacji włosów zimą jest stawianie typowo
na nawilżanie. Owszem jest to sprawa bardzo ważna, ale równie ważne jest
zatrzymanie tego nawilżenia. Powinniśmy więc sięgać częściej po oleje i
kosmetyki emolientowe, które tworzą na powierzchni włosa ochronną warstwę
zapobiegającą utracie wody. Nakładajmy olej przed myciem tak często jak to
możliwe. Dobrym pomysłem jest olejowanie na odżywkę (np. balsamy propolisowe),
na siemię lniane albo glicerynę. W ciągu dnia gdy nie wychodzimy w najbliższym
czasie z domu czy z pracy możemy
spryskiwać włosy odżywką.
Już kiedyś wspominałam, że moje włosy kochają emolienty. W najbliższym czasie planuję częściej olejować włosy. Obecnie jest to 1-2 razy na 3 mycia w tygodniu. Jak zacznie się typowa zima będzie nawet co mycie.
4. Suszenie.
O tej porze roku szczególnie powinniśmy się wystrzegać
suszenia suszarką, która dodatkowo może przesuszać włosy. Najlepiej pozwolić im
naturalnie wyschnąć. Gdy nie mamy takiej możliwości, postawmy na używanie
chłodnego nawiewu.
Nie mam zdjęcia żeby Wam zobrazować ten punkt. ;) Swoje włosy bardzo rzadko suszę suszarką (może 2-3 razy do roku).
5. Zabezpieczanie włosów.
Jest to bardzo istotna kwestia pielęgnacji włosów nie tylko
zimą, ale to właśnie o tej porze roku nabiera szczególnego znaczenia. Dużo
łatwiej wtedy uszkodzić włosy przez kurtki, szaliki i czapki oraz temperaturę
powietrza. Zaprzyjaźnijmy się na nowo z silikonami albo zwiększmy ich ilość.
Szukajmy masek i odżywek z silikonami oraz serum silikonowego (a już najlepiej
olejowo-silikonowego). Stosujmy je tak często jak to możliwe.
Silikony w swojej pielęgnacji stosuję w produktach do zabezpieczania. Unikam ich natomiast w maskach i odżywkach. Jestem jednak w trakcie testowania odlewek masek Planeta Organica, które zawierają silikony, więc nawet ja robię małe odstępstwo od moich zasad w zimie. ;)
6. Odpowiednia fryzura.
Aby uniknąć ocierania się włosów o kurtkę czy szalik, dobrze
jest wiązać włosy przed wyjściem w warkocz albo koczek i schować pod czapką.
Dzięki temu nasze włosy nie będą tak narażone na uszkodzenia mechaniczne.
Przez wakacje zakochałam się ponownie w warkoczach, więc goszczą na mojej głowie niemal cały czas. Jeżeli posiadacie cieniowane włosy i, w przeciwieństwie do mnie, posiadacie zdolności manualne, lepiej utrzyma włosy w ryzach warkocz francuski, inaczej dobieraniec.
7. Zapobieganie elektryzowaniu się włosów.
Tu podstawą powinny być płyny do płukania dodawane do prania
ubrań i akcesoriów (czapek, szalików, rękawiczek), ponieważ ma on działanie
antystatyczne. Czapkę od wewnątrz możemy spryskać sprayem antystatycznym.
Dobrze jest odstawić prostownice, suszarki czy lokówki z funkcją jonizacji,
które mogą (ale nie muszą) powodować elektryzowanie się włosów. Zmieńmy
plastikowe szczotki i grzebienie na drewniane lub z naturalnego włosia. Dbamy
też o odpowiednie nawilżenie włosów.
Tu też brakuje mi zdjęcia. Chyba że chcecie zobaczyć jakiego płynu do prania i płukania używa się w moim domu. ;) Osobiście nie mam zbyt dużych problemów z elektryzowaniem się włosów. No ale zobaczymy co wymyślą moje włosy jak zacznie się typowa zima.
8. Temperatura i nawilżenie powietrza w domu.
Temperaturę w pomieszczeniach powinniśmy dostosować do
naszych potrzeb. W skrócie: nie powinny być ani za ciepło, ani za zimno.
Najbardziej optymalną temperaturą jest ok. 20 st. (pomijam różnice wynikające z
rodzaju pomieszczeń). Pamiętajmy też o odpowiednie nawilżenie powietrza, które
powinny wynosić 40-60%. Warto zainwestować w nawilżacz powietrza albo
skorzystać z pojemników z wodą umieszczonych na kaloryferze (osobiście polecam
też dodanie kilku kropli ulubionych olejków eterycznych). Dzięki temu włosy nie
będą bardzo przesuszone.
Jestem wiecznym zmarzluchem, więc ograniczę się jedynie do polecenia Wam używania wspomnianych wyżej nawilżaczy powietrza. Nie posiadam takiego urządzenia, więc rządzi pojemnik z wodą z dodatkiem olejków eterycznych. W tym roku będą te widoczne na zdjęciu. :)
9. Odpowiednia dieta i suplementacja.
Zimą mamy znacznie mniejszy dostęp do świeżych warzyw i
owoców, a przez to nie dostarczamy organizmowi wystarczającej ilości witamin i
składników odżywczych. Możemy spróbować je zastąpić orzechami, pestkami (np.
dyni) czy kiełkami. Dobrym pomysłem jest wprowadzenie suplementacji – picie skrzypokrzywy,
drożdży, siemienia lnianego albo tranu. Jeżeli z jakiś powodów nie możemy ich
pić, sięgnijmy po gotowe suplementy diety.
Niepodzielnie króluje u mnie skrzypokrzywa i witamina B complex. Pomału wprowadzam też dodatkową ilości witaminy C.
Na koniec mała przestroga:
Coś takiego dzieje się z włosami, na które napada śnieg, potem ten śnieg roztopi się w ciepłym pomieszczeniu, a po chwili wyjdzie się ponownie na zimno. I tak kilka razy.
Jest coś co dodalibyście do tego zestawienia? Jak Wy dbacie o swoje włosy zimą?
Pozdrawiam,
Iza.
Gdyby moje włosy nie schły 8 godzin, to może bym nie używała suszarki. Jak widać, niestety muszę :D
OdpowiedzUsuńNa ostatnim zdjęciu i tak to dobrze wygląda. Ja kiedyś w ogóle nie związywałam włosów w taką pogodę i miałam takie zmrożone siano.
Ostatnio zaczęłam olejować na glicerynę i na razie jest świetnie.
Mi nawet w dobieranym warkoczu przednie pasma się nie trzymają. :)
Aż 8 godzin?! Jak?! Mam nadzieję, że chociaż masz dobrą suszarkę. ;) Zamrożonego siana na głowie jeszcze nigdy nie miałam, a to dlatego, że zazwyczaj w kurtce było mi niewygodnie i włosy wiązałam. Miałam więc tylko zamrożony warkocz. Na tym zdjęciu to dopiero połowa dnia, później wyglądał dużo gorzej. A co do dobierańca... Przy grzywce i wypazurkowanym przodzie to nic dziwnego. Dopóki mi włosy nie urosły to też mi nie trzymało "pazurków". :)
UsuńChyba nic dodać nic ująć, a najlepszym motywatorem do ochorny włosów zimą jest ostatnie zdjęcie! :D Sama dzięki włosomaniactwu od dwóch lat noszę czapkę, choć nie robilam tego całe życie :)
OdpowiedzUsuńNajwiększa zmiana dzięki włosomaniactwu - noszenie czapki! :)
UsuńZ taka widza nic, tylko czekac na zime ;) U mnie olejowanie na humektanty sprawdza sie idealnie o kazdej porze roku :) Masz pieknego warkocza <3!
OdpowiedzUsuńU mnie ten sposób olejowania też sprawdza się niezależnie od pory roku, ale w zimie nabiera szczególnego znaczenia. Dziękuję. :)
UsuńNajwyższy czas zacząć intensywniej dbać o włosy :)
OdpowiedzUsuńOj, tak! :)
UsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń