sobota, 3 maja 2014

Moja skóra - jaka jest i jak o nią (nie)dbam?



Witajcie!

U Was też pogoda się bardzo zepsuła? Niestety jestem z serii tych osób, na które pogoda ma olbrzymi wpływ. Starość za młodu i tak dalej. ;) Żeby mnie dobić na głowie króluje piękny Bad Hair Day z PiP, czyli Puchem i Przyklapem. Przez to jakoś mniejszą ochotę mam na nie patrzeć i o nich myśleć. :/ Z racji, że niemal cały czas piszę o włosach, przyszła pora żeby opisać moją skórę. Sporo będzie gorzkich żali.

Twarz
Moja cera to pomieszanie z poplątaniem. Tłusta strefa T i suche policzki, czyli cera mieszana. Z brodą i czołem nie mam większych problemów, ale nos wiecznie mi się błyszczy. Na tym nieszczęsnym nosie dodatkowo znalazły sobie miejsce zaskórniaki, z którymi walka to jak walka z wiatrakami. Na szczęście trądzik mnie ominą i wciąż omija, chociaż w zawirowaniach hormonalnych coś co jakiś czas się pojawia. Na prawym policzku mam kawałek skóry, który jest niemal wiecznie przesuszony. Żeby go dodatkowo nawilżyć smaruję go rokitnikową pomadką z cynamonem z Sylveco. ;)

Jakby tego było mało zbyt ciepła woda czy ciut wyższa temperatura sprawiają, że moja twarz jest cała czerwona. W czasie gorącego lata jestem niczym pomidor. :/ Bardzo łatwo ją podrażnić. Niemal wszystkie żele, peelingi, toniki czy mleczka sprawiają, że skóra mnie piecze w mniejszym lub większym stopniu. Zdarza się, że podobny efekt dają maseczki czy glinka ghassoul. Z tego powodu z wielką nadzieją próbowałam żelu tymiankowego z Sylveco. Niestety również się nie sprawdził. Jedynym „myjadłem” dającym radę jest OCM. Mydełko Lass Naturals z czekoladą i miodem, które zawiera spore ilości olejów, czasami sprawia problemy.


Oczywiście po oczami królują pięknie "worki". Tylko patrzeć jak będą coraz większe... :/ Z pomocą przychodzą mi kremy - obecnie AA Ultra Odżywianie (wybaczcie jakość zdjęcia, ale w moim domu NIGDZIE nie ma dobrego oświetlenia muszę więc czekać na słońce za oknem). 


Jak o nią dbam? OCM do demakijażu, czyli od jakiegoś czasu nieregularnie. Kremy, peelingi i maseczki również. Walczę z tym. :)

Ciało
Z nim już lepiej. Drapię się zawsze po płynach i żelach niezależnie czy zawiera SLES, czy nie. Próbowałam nawet myć się w szamponie Babydream. W końcu użyłam mydełek marsylskich i mydła Lass Naturals, które świetnie sobie radzą. Wszelkie kremy, balsamy i oleje wchłaniają się bardzo długo.
Moja skóra jest tak białoszara, że w pełnym słońcu odbijam promienie słoneczne. :P Opalam się tylko na twarzy, ramionach i dekolcie. Chociaż „opalam” to za mocne słowo. Najpierw robię się czerwona, a potem delikatnie brązowieję.
Najważniejszym elementem moje pielęgnacji była zmiana płynów i żeli na wspomniane wyżej mydła. Od czasu do czasu (czytaj: raz na jakieś 2 tygodnie) wcieram olejek do masażu albo balsam.

Dłonie i stopy
Ze skórą na stopach nie mam żadnych problemów. Jak są przesuszone to tarka w jedną rękę, a w drugą krem odżywiający z lawendą z Yves Rocher. Natomiast dłonie lubią być czasem suche. Dotyka je to szczególnie w okresie grzewczym, ale nie ma na to reguły. Na przykład kilka dni temu stwierdziły, że będą suche bez powodu, więc trzeba było je ratować. Kończę obecnie testować krem do rąk z Masłem Shea z Planeta Organica.


A jak Wasza cera? Macie podobne problemy? Jak sobie z nimi radzicie?

Pozdrawiam,
Iza

PS Już jutro kolejna Niedziela dla Włosów, a ja nie mam kompletnie pojęcia w jaki sposób sprawić im przyjemność... Jakiś nowy kosmetyk? A może spróbować "starych" w nowych połączeniach?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli podzielisz się ze mną swoją opinią. :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.