Ostatnio nie wiedząc co ze sobą zrobić sięgnęłam do
szafki po terapię z serii DETOX HairLine firmy Marion, którą niedawno kupiłam. Jak
sobie poradziła na moich włosach i skalpie?
Co napisał producent na temat produktu?
Kompleksowa
terapia sprawia, że włosy są zregenerowane, wzmocnione i dokładnie oczyszczone
z nadmiaru sebum i pozostałości kosmetyków.
Składniki
zawarte w terapii:
- Olej awokado- zawiera
dużą ilość składników odżywczych, które wzmacniają strukturę włosa,
zapobiegając ich łamliwości. Intensywnie je pielęgnuje i regeneruje.
- Olej monoi – odżywia i
nawilża włosy oraz skórę głowy. Wzmacnia włosy i przywraca im naturalny połysk.
- Keratrix®- odżywia
włosy po zabiegach fryzjerskich, chroniąc je przed szkodliwymi czynnikami
zewnętrznymi. Zwiększa odporność na zerwanie.
- Koktajl cytrusowy-
ekstrakty z limonki i cytryny oczyszczają i odświeżają włosy. Nawilżają je,
czyniąc pełnymi blasku. Skutecznie łagodzą skórę głowy.
Dzięki
regularnemu stosowaniu kosmetyków oczyszczających z serii DETOX HAIR LINE,
włosy zyskują utracony blask, mają zdrowy wygląd, lepiej przyjmują składniki
aktywne zawarte w odżywkach.
Skład ich prezentuje się następująco:
Szampon
Aqua, Sodium Laureth Sulfate,
Cocamide DEA, Cocamidopropyl Betaine, Disodium Laureth Sulfosuccinate,
Coco-Glucoside, Glycerin, Methyl Propanediol, Glycol Distearate,
Polyquaterium-22, Panthenol, Polyquaternium-10, Guar Hydroxypropyltrimonium
Chloride, Hydrolyzed Ceratonia, Siliqua Seed Extract, Zea Mays Starch, Citrus
Aurantifolia Fruit Extract, Citrus Medica Limonum Peel Extract, Butylene
Glycol, Hypnea Musciformis Extract, Sodium Chloride, Tetrasodium EDTA, Parfum,
Benzyl Alcohol, Methylchloroisothinone, Methylisothiazolinone, Triethanolamine,
Citric Acid, Polyquaternium-7, Sodium Benzoate, Methylparaben, Potassium
Sorbate.
Maska
Aqua, Cetyl Alcohol, Glycerin,
Cetearyl Alcohol, Isopropyl Myristate, Cetrimonium Chloride, Ceteareth-20,
Betaine Monohydrate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Persea Gratissima
(Avocado) Oil, Dicaprylyl Carbonate, Cocos Nucifera Oil, Gardenia
Tahitensis Flower Extract, Panthenol, Hydrolyzed Ceratonia Siliqua Seed
Extract, Zea Mays Starch, Citrus Aurantifolia Fruit Extract, Citrus
Medica Limonum Peel Extract, Quaternium-90, Cetrimonium Methosulfate,
Parfum, Butylene Glycol, Hypnea Musciformis Extract, Phenoxyethanol,
Ethylhexylglycerin, Trimethylsilylamodimethicone, C11-15 Pareth-5, C11-15
Pareth-9, Steareth-2, Steareth-21, Methylparaben, Propylparaben,
Polyquaternium-7, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Ascorbyl Palmitate,
Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Triethanolamine.
Jest tu duuużo składników… Dla niektórych może być
ich aż za dużo. Pominę szampon, który ma SLES i kilka innych detergentów, a za
nim m.in. ekstrakty. W masce natomiast znajdziemy wspomniane olej awokado, olej
monoi (czyli mieszanka oleju kokosowego i ekstraktu z kwiatów Tiare), keratix oraz
koktajl cytrusowy (ekstrakty z limonki i cytryny). Oprócz tego mamy tu jeszcze m.in.
olej ze słodkich migdałów.
Zawiera parabeny i Tetrasodium EDTA (szampon)
Saszetka składa się z dwóch części: z szamponu (10
ml) oraz z maski (13 g). Ta ilość jest stanowczo zbyt duża na jeden raz jak dla
moich włosów – wystarcza na 2-3 użycia.
Szampon jest bezbarwny i
podobny w konsystencji do szamponu z Yves Rocher, który niedawno prezentowałam.
Zapach delikatny, trudny dla mnie do określenia. Świetnie się pieni. Maska
natomiast jest dość gęsta, konsystencją podobna do odżywki Garnier Awokado i
Masło Karite. Zapach kojarzy mi się z takimi typowymi
balsamami do ciała. Jest nieco mocniejszy niż zapach szamponu. Całość zapachu
utrzymuje się jeszcze jakiś czas po wyschnięciu, ale jest on na tyle subtelny,
że nie utrudnia funkcjonowania.
Po lewej stronie maska,
a po prawej szampon.
Z racji, że szampon i
maska z tej kuracji mają (w teorii) działać razem tak też były przeze mnie
traktowane – całościowo. Nie oceniam więc ich działania osobno, ale łącznie.
Posłużę się tu wzorem z testu masek Biovax.
Gęstość/objętość (wizualna): trochę zwiększona.
Gładkość: bardzo gładkie.
Miękkość: miękkie, ale tak w normie.
Błyszczenie: dużo większe niż zazwyczaj.
Podrażnienie skalpu: brak.
„Przyklap”: brak.
Przetłuszczanie: brak.
Puszenie: brak.
Końcówki a włosy na długości: brak różnicy.
Rozczesywanie: bez żadnego problemu.
Uwagi: włosy mogą się
strączkować oraz są dociążone.
Ogólne działanie
terapii oczyszczająco-odbudowującej jest całkiem dobre. Włosy są po niej dużo
bardziej błyszczące niż zazwyczaj (a to niemały wyczyn w moim przypadku), są
dociążone, ale nie wydają się być obciążone. Mają też niestety tendencję do
niewielkiego strączkowania.
Zdjęcie bez i z fleszem...
...oraz z fleszem przy bardziej naturalnym świetle.
Jedna saszetka kosztuje ok. 2 zł i można ją kupić w
internecie oraz niekiedy stacjonarnie. Dostępne są również terapia
oczyszczająco-nawilżająca (peeling + szampon) oraz terapia
oczyszczająco-odświeżająca (mus peelingujący + szampon).
U dziewczyn o cieńszych
włosach niż moje może się ta terapia nie sprawdzić. W moim przypadku dała sobie
całkiem nieźle radę, ale stosowanie jej raz w tygodniu wydaje mi się niezbyt dobrym
pomysłem ze względu na obciążenie i strączkowanie, które może powodować. Jestem
ciekawa jak sprawdzą się kolejne dwie terapie, ale na nie jeszcze przyjdzie
czas.
Pozdrawiam,
Chomik. :)
Bardzo ładnie się prezentują Twoje włoski i pomyśleć ,że miałam "detox"w dłoni,następnym razem kupię-tylko jaką wersję(była jeszczę z glinką-peeling)
OdpowiedzUsuńNiestety nie poradzę Ci z wyborem wersji, ponieważ miałam tylko tą jedną, a nigdzie nawet nie mogę znaleźć ich składów w internecie... :/ Spróbować zawsze warto. ;)
UsuńPierwszy raz ją widzę, ale brzmi ciekawie ;) Piękne masz włosy.
OdpowiedzUsuńTo nowość firmy Marion. Dziękuję. :)
Usuńciekawy kosmetyk ;) Jeśli gdzieś znajdę to sobie na pewno kupię :)
OdpowiedzUsuńTak, ciekawy. Warto podejść do niego jako do typowej "ciekawostki". :)
Usuń