Witajcie!
Nie wiem czy wiecie, ale dziś jest Dzień Czekolady.
Uwielbiam to święto i zawsze chętnie je obchodzę. W tym roku uczczę je
wygranymi czekoladkami od Chocolissimo. Niestety już wczoraj nie wytrzymałam i
zjadłam jedną z nich, a w dodatku mam zamiar podzielić się z rodziną, więc zbyt
dużo ich nie zjem… :(
Ma to swoje plusy – mniej przytyję. :P Chociaż u
mnie za nie-tycie odpowiada ruch. Ostatnio sporo chodzę, a w czasie jednego z
tych „spacerów” zawitałam na dermokonsultacjach firmy Sylveco, które miały
miejsce w Zielonej Mydlarnii w Katowicach. Dla zainteresowanych strona
internetowa Sylveco i fp Zielonej Mydlarnii.
Wybrałam się na nie z czystej ciekawości. Nie mam
jakiś większych problemów z cerą, ale zdarzają się jej gorsze dni, więc tym
bardziej byłam ciekawa co nowego mogę się dowiedzieć. Pani Konsultantka (dalej
w skrócie PK) rozpoczęła od rozmowy ze mną na temat mojej skóry i jej
problemów. Następnie przyłożyła mi do policzka długopisopodobne urządzenie i
określiła poziom nawilżenia mojej skóry twarzy, który był trochę za niski.
Zastanawiam się jak bardzo miarodajny jest ten wynik skoro zbadana została
jedynie skóra na policzku… Po tym badaniu PK zapytała o moją pielęgnację cery,
a dalej przeszła do prezentacji produktów Sylveco, które mogłyby się u mnie
sprawdzić. Zaprezentowane zostały mi także inne kosmetyki. Moje dłonie dawno
nie były tak wysmarowane kremami i żelami… Na koniec dostałam próbki
kosmetyków.
Zaproponowane zostały mi przede wszystkim krem brzozowo-nagietkowy
z betuliną, tymiankowy żel do twarzy i, jeśli dobrze pamiętam, lekki krem
nagietkowy. Po kilku dniach stosowania kremu brzozowo-nagietkowego jestem zadowolona
z jego działania i wydajności, ale jednocześnie jestem pewna, że go nie kupię.
Jego zapach jest dla mnie niestety nie do wytrzymania… Natomiast żel tymiankowy ładnie oczyszcza, ale
niestety mnie podrażnił (co nawet mnie nie dziwi, bo moją skórę twarzy
podrażnia niemal wszystko). Na zdjęciu możecie zobaczyć próbki
kremu i żelu.
A tak prezentowała się zawartości reklamówki z
próbkami (po dwie saszetki) i folderami o kosmetykach firmy:
Oczywiście korzystając z okazji, że konsultacje
odbyły się z Zielonej Mydlarnii zrobiłam małe zakupy. Ze względu na kosmetyczny
szlaban ograniczyłam się do rokitnikowej pomadki do ust o zapachu cynamonu od
Sylveco (w marcu skończyłam 3 balsamy, więc mogłam sobie na to pozwolić) i
czegoś, czego jeszcze nie miałam, czyli mydeł marsylskich. Właśnie testuję zielone mydełko i jestem bardzo zadowolona, ponieważ po kąpieli z jego użyciem prawie wcale się nie drapię (w przeciwieństwie do większości płynów, żeli i mydeł).
Jeżeli będziecie mieć okazję to warto wybrać się na
dermokonsultacje z Sylveco. Bardzo miło i przyjemnie rozmawiało się z PK.
Dowiedziałam się nowych rzeczy (na przykład o planowanej nowości do ust) i w
końcu mogłam zapoznać się z niemal wszystkimi kosmetykami Sylveco. Równie miło
rozmawiało się z właścicielami Zielonej
Mydlarnii. Mają niesamowitą wiedzę. :)
Pozdrawiam,
Iza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło jeżeli podzielisz się ze mną swoją opinią. :)
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.