Witajcie!
Jak
się dzisiaj macie? Mój długi weekend majowy się już zaczął, więc próbuję się
zorganizować i zrobić coś pożytecznego, np. wziąć się za pracę magisterską
(obrona w przyszłym roku). Cóż… Nie idzie mi zupełnie. :) Z tego też powodu
dzisiejszy post. Chciałabym Wam pokazać jak wypłukiwał się kolor po balsamie koloryzującym (odcień Papryka) z Venity, który ostatnio wylądował na moich
włosach. Pamiętacie go?
Na
początku jednak moje wrażenia. Zacznijmy od tego, że byłam bardzo zdziwiona, że
moje włosy tak mocno „złapały” kolor, ale tempo wypłukiwania już mnie nie
zaskoczyło. Pierwszego dnia bycia rudą czułam się trochę niepewnie. Stwierdziłam,
że bardziej odpowiada mi ten odcień, który miałam w listopadzie. Sprawdziłam
nazwę – był to odcień Burgund. Moja pomyłka… Jednak dzień później czułam się
już lepiej z Papryką na głowie, a ostatecznie doszłam do wniosku, że bardzo mi
pasuje (i pod względem wizualnym, i w stosunku do mojego charakteru :P). Jak
zagęszczę i zapuszczę włosy (tzn. za jakieś 2 lata) pohennuję włosy na rudo. :)
Opis
do zdjęć:
1.
Zdjęcie przed użyciem balsamu. Kolor na zdjęciu jest najbardziej zbliżony do
mojego naturalnego.
2.
Zdjęcie zrobione zaraz po tym jak wyschły mi włosy po koloryzacji.
3.
Po pierwszym myciu kolor znacznie się wypłukał, ale dalej był dość widoczny.
Użyte kosmetyki przy myciu: olej lniany, szampon odbudowujący Sylveco, odżywka Garnier Awokado i Masło Karite.
4.
Po drugim myciu kolor był dużo mniej intensywny, ale bardzo widoczne były rude
refleksy szczególnie w słońcu.
Kosmetyki: szampon Babydream i zabieg laminowania Marion.
5.
Tak wyglądały dzisiaj po trzecim myciu. Ze względu na kiepsko świecące w danym
momencie słońce włosy wyszły ciemniejsze niż w rzeczywistości. Zostało mi
naprawdę sporo rudych refleksów i przypuszczam, że dużo bardziej się już nie
wypłuczą.
Kosmetyki: szampon tatarako-chmielowy z Barwy i balsam marokański PO.
6.
A to zdjęcie również po trzecim myciu, ale zrobione z fleszem.
To
zestawienie to ewidentny dowód na to, że wiele zależy od oświetlenia. ;) A podsumowując
moje spotkanie z tym balsamem… Kolor prawie całkowicie wypłukał się po trzech
myciach pozostawiając delikatne rude refleksy, które zostaną mi jeszcze przez
dłuższy czas. Taki już urok moich włosów… Podobny efekt osiągnęłam po
wcześniejszym użyciu balsamu z Venity.
Jak
Wasze włosy reagują na balsamy czy szampony koloryzujące? Używałyście może
henny?
Pozdrawiam,
Iza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło jeżeli podzielisz się ze mną swoją opinią. :)
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.